Wygląda na to, że rada Lyonu wybrała sobie kiepski czas na to, by wprowadzać tego typu zakaz, ponieważ święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok są czasem, gdy foie gras częściej pojawia się na stołach Francuzów. Jak informuje PAP, przeciw merostwu od razu wystąpiła część polityków - głównie prawicowych, ale nie tylko. Wśród przeciwników takiej decyzji znalazł się między innymi Yannick Jadot, kandydat na prezydenta z ramienia Zielonych. Jeszcze przed weekendem w konflikt włączył się także francuski Senat, a jego komisja gospodarcza oficjalnie zajęła stanowisko popierające hodowców drobiu i producentów wątróbek. A ci mają swoje argumenty na obronę narodowego francuskiego przysmaku. Jak podaje PAP, foie gras to wielka, dochodowa machina, przynosząca 1,8 miliarda euro obrotów i 40 milionów euro zysków z eksportu. Obrońcy przysmaku twierdzą także, że w tej chwili metody tuczenia drobiu są o wiele bardziej humanitarne, niż dawniej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ! Jennifer Lopez murem za Benem Affleckiem. Broni go, gdy inni się od niego odwracają!
CZYTAJ RÓWNIEŻ! Omikron: Czy Polacy wrócą z zagranicy na święta? Co ich czeka po powrocie do Polski?
Zakaz forsownego tuczenia kaczek i gęsi wprowadziło już w ostatnich dziesięcioleciach wiele miejsc: w latach 80. ubiegłego wieku zrobiła to np. Kalifornia. Zakaz sprzedaży foie gras obowiązuje za to od lat w niektórych kantonach szwajcarskich. W Polsce nie wolno w ten sposób tuczyć drobiu od 1999 roku, w Izraelu wprowadzono taki zakaz niedługo później. Zdaje się jednak, że we Francji to się nie stanie. Mera Lyonu skrytykowali nie tylko politycy, hodowcy i producenci, ale też restauratorzy i obywatele, a foie gras jest do Kodeksu Rolnego wpisane jako część dziedzictwa kulturalnego i podlega we Francji ochronie.
CZYTAJ KONIECZNIE! Gwiazdor "Seksu w wielkim mieście" stracił MILIONY! To skutek oskarżeń o gwałt