"Seks w wielkim mieście" to jeden z najsławniejszych seriali wszech czasów. Pierwszy odcinek tasiemca o czterech zamożnych przyjaciółkach z Nowego Jorku i ich miłosnych perypetiach powstał jeszcze w 1998 roku, ostatni - do niedawna ostatni - w 2004. Swojego czasu "Seks w wielkim mieście" uchodził za nowatorski, a nawet wyjątkowo śmiały obyczajowo. Dwa filmy fabularne, które potem powstały, zbierały już słabsze recenzje. Po latach HBO zdecydowało się na ożywienie "Seksu w wielkim mieście" w postaci serialowej. Na platformie HBO Max właśnie ukazały się dwa pierwsze odcinki sezonu zatytułowanego "And just like that", czyli "I tak po prostu", odbyła się też uroczysta premiera. I wywołała wielką burzę! Nie brakuje głosów krytycznych. Czy twórcy serialu przesadzili? O co chodzi?
Oczywiście największe emocje budzi brak Samanthy Jones. Wcielająca się w tę rolę Kim Cantrall odmówiła udziału w nowej odsłonie serialu z powodu konfliktu z główną gwiazdą tasiemca, czyli Sarah Jessicą Parker grającą Carrie Bradshaw. Fani serialu krytykują sposób, w jaki rozwiązano brak Samanthy. "Gdzie czwarty muszkieter?" - na to pytanie trzy przyjaciółki odpowiadają krótko: "Nie mam jej już z nami". Z treści nowych odcinków wynika w dodatku, że Samantha wyprowadziła się z Nowego Jorku do Londynu po tym, jak... obraziła się na Carrie, kiedy ta zrezygnowała z jej usług PR. Nie brzmi to zbyt wiarygodnie...
NIE PRZEGAP: Ksiądz ukradł milion z tacy, żeby mieć na gejowskie orgie! Jest wyrok
NIE PRZEGAP: Biden wymieni Ukrainę na Nord Stream 2 czy odda ją Putinowi? Zakulisowe plotki!
Zamiast Samanthy twórcy serialu dorzucili do obsady parę nowych postaci. Oczywiście nie mogło zabraknąć osoby "niebinarnej" w postaci Che, w gronie bliskich znajomych trzech przyjaciółek pojawia się kilka osób czarnoskórych, z których jedna jest profesorem prawa, a nie domyślająca się tego Miranda Hobbes zalicza gafę. Nowe postaci bywają krytykowane jako doczepione do serialu na siłę, byle tylko uczynić zadość poprawności politycznej. Ale najgorsze nadchodzi pod koniec pierwszego odcinka. Umiera jedna z najważniejszych postaci "Seksu w wielkim mieście"! Niestety, chodzi o Mr Biga, czyli męża Carrie Bradshaw. W początkowych scenach widzimy kwitnące małżeństwo pięćdziesięciokilkuletnich już Carrie i Johna. Niestety, Big doznaje ataku serca podczas ćwiczeń na stacjonarnej bieżni, upada i umiera.