Lewis Smith (12 l.) każdą wolną chwilę spędzał z kolegami na boisku. Gdy mały sportowiec dostał piłką w głowę, myślał, że tylko nabił sobie guza. Po paru dniach dziecku spuchła cała twarz. - Wzięliśmy to za wstrząs mózgu i zawieźliśmy syna do szpitala - opowiada mama Lewisa.
Niestety, prześwietlenie wykazało, że uraz jest bardzo poważny. Obrzęk spowodował, że kości czaszki uciskały mózg, a w dodatku doszło do zakażenia bakterią. Lekarze zdecydowali się na niezwykły zabieg - wycięli dziecku fragment czaszki, zoperowali mózg, a odciętą kość... wszczepili do brzucha, by w ten sposób ją zakonserwować.
Przez dwa miesiące Lewis miał na głowie opatrunek i kawałek własnej czaszki w brzuchu. Gdy obrzęk ustąpił, chirurdzy wyjęli kość i wstawili ją na swoje miejsce. Teraz jedynym zmartwieniem dzielnego chłopca jest to, że w piłkę będzie mógł pograć dopiero za parę miesięcy.
Polecamy: Operacja "made in China"! Lekarze przyszyli mu rękę do... nogi