Tego chyba nikt się nie spodziewał. Czwartkową projekcję "Obywatela Jonesa" w reżyserii Agnieszki Holland w brutalny sposób zakłócili ludzie nazywani "tituszkami". To młodzi chuligani wynajmowani do różnego rodzaju napaści. Seans odbywał się w siedzibie Stowarzyszenia Memoriał w Moskwie, a był organizowany we współpracy z Instytutem Polskim. Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, do sali nagle wdarło się kilkudziesięciu zamaskowanych osobników i próbowało sterroryzować publiczność. Kazali kłaść się uczestnikom spotkania na ziemi, wykrzykiwali też do nich obraźliwe słowa. "Swołocz", "Zdrajcy", "Nie ma tu miejsca dla zagranicznych agentów". Członkini stowarzyszenia, Irina Ostrowska, w rozmowie z PAP podkreślała, że zebrani na seansie goście, w większości osoby starsze, byli wystraszeni.
W pewnym momencie ktoś wezwał na miejsce policję. Gdy napastnicy zorientowali się, że za chwilę przyjadą patrole, zaczęli uciekać. Trzech sprawców udało się zatrzymać i obezwładnić do czasu przyjazdu policji.
Przedstawicielka Memoriału przyznała, że nie rozumie powodów ataku, bo film Holland jest "absolutnie antywojenny". Nie wie też, kto mógłby być zleceniodawcą czwartkowego ataku.
Polecany artykuł:
"Obywatel Jones" to film Agnieszki Holland opowiadający historię wielkiego głodu na Ukrainie, widzianego oczami walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa.