- Wiele osób zaczęło krzyczeć, rozpaczać i płakać, wstawać z foteli - mówi słabym głosem Erwin Tumiri, jedna z sześciu osób, które przeżyły katastrofę w Kolumbii. Technik pokładowy leży w szpitalu i nie może uwierzyć w swoje ocalenie z piekła. Ale wie, czemu zawdzięcza życie – w krytycznym momencie zachował zimną krew: - Wziąłem torbę, włożyłem ją między nogi i skuliłem się nad nią w pozycji embrionalnej, jak każą procedury – opisuje. Skulony na bagażu, przetrwał potworne uderzenie w ziemię. Podobnie jak trzech piłkarzy, stewardesa i jeden z dziennikarzy. Przeżył jeszcze jeden zawodnik, ale zmarł w szpitalu.
ZOBACZ TEŻ: Katastrofa samolotu z piłkarzami Chapecoense. ZGINĘŁO 71 osób [ZDJĘCIA]
W sumie śmierć poniosło 71 osób, a nie jak wcześniej podawano 76 – kilka osób będących na liście pasażerów nie wsiadła do samolotu. Dziś czują, że dostali nowe życie. Znaleziono już czarne skrzynki maszyny. Pomogą wyjaśnić przyczyny tragedii. Według jednej hipotezy pilot zrzucił paliwo, ale zgodnie z drugą do tragedii doszło, bo paliwo się skończyło. Przed katastrofą załoga zgłaszała problemy z elektrycznością. Samolot rozbił się w górach niedaleko Medellin.