Białoruski dyktator już wcześniej atakował Polskę w niewybredny posób, ale tego nikt się nie spodziewał! W sobotę podczas spotkania w Grodnie, gdzie zresztą niedawo zakazywał wieszania polskich flag, niespodziewanie oskarżył nas o chęć odebrania Białorusi części terytorium! Najpierw opowiadał o tym, jak to ingerencja z zachodu spowodowała masowe protesty po wyborach prezydenckich.
Potem dodał: "Są tacy, którzy chcą odciąć kawałek tej ziemi, zwłaszcza zachodniej, ktoś nawet zaciera ręce i przypomina sobie o Kresach Wschodnich". Mało tego, Łukaszenka grozi Rosją. Tak mówił w Grodnie o strzeżeniu swoich zachodnich granic: - Chcę przypomnieć, że to nie jest tylko nasza granica, ale granica państwa związkowego, I reakcja będzie odpowiednia - mówił, mając na myśli państwo związkowe Rosji i Białorusi. Na szokujące słowa Łukaszenki zareagowały już polskie władze. "Polska nie miała i nie ma takich zamiarów" - oświadczył szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Szczerski, odnosząc się do oskarżeń o chęć zabrania Kresów Wschodnich.