Sędzie Robert Owen w raporcie ze śledztwa napisał, że Litwinienko zmarł na skutek zatrucia rzadkim radioaktywnym izotopem polonu przez Rosjan: Andrieja Ługowoja i Dmitrija Kowtuna. Z dużym prawdopodobieństwem działali oni na zlecenie FSB, zapewne za przyzwoleniem ówczesnego szefa tej instytucji Nikołaja Patruszewa. Ustalono również, że pomiędzy byłym szpiegiem KGB a Putinem panowała duża wrogość, zaś przedstawiciele prezydenckiej administracji mieli motyw, by go zabić.
Jeden z oskarżonych, Andriej Ługowoj jest obecnie duputowanym do Dumy i oskarżenie określił słowem ,,absurdalne". Zarówno Kreml jak i oskarżeni od początku odrzucają zarzuty o zabójstwie.
O śledztwo przed brytyjskim Wysokim Trybunałem zabiegała żona zabitego, Marina oraz właśnie Robert Owen, który odpowiadał za postępowanie przygotowawcze przed sądem koronerskim poprzedzające publiczne dochodzenie. Rozpoczęło się ono w styczniu 2015 roku.
Kim był Litwinienko? Przez lata agentem radzieckiego, a następnie rosyjskiego kontrwywiadu. W 1998 roku ujawnił, że wydawano mu rozkazy niezgodne z prawem, jak np. zamordowanie oligarchy Borisa Bieriezowskiego. Z Rosji udało mu się uciec w 2001 roku. Osiadł w Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny i obywatelstwo. Współpracował z brytyjskim wywiadem. W 2002 roku napisał, razem z Jurijem Felsztyńskim książkę ,,Wysadzić Rosję", gdzie obarczał winą za zamachy bombowe na budynki mieszkalne w Rosji FSB. Miało to dać pretekst Putinowi do wznowienia wojny czeczeńskiej. Przed śmiercią badał zabójstwo rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej. Podejrzewa się, że został otruty silnie toksycznym izotopem polonu-210.
Zobacz także: Łukaszenka dostanie z bani! Podwyżka cen łaźni wywoła rewolucję?!