Władimir Putin to jeden z najpotężniejszych ludzi na świecie, a niektórzy twierdzą, że być może także najbogatszy. Oczywiście nieoficjalnie. Kllka lat temu Bill Browder, amerykański przedsiębiorca i niegdysiejszy inwestor w Rosji oceniał wartość majątku Putina na 200 miliardów dolarów. A ile rosyjski przywódca ma dziś? Najbogatszy człowiek świata Elon Musk zgromadził 266 miliardów dolarów, nie jest więcej wykluczone, że nieoficjalnie Putin nadal go przegania. Ale podobno były czasy, kiedy dzisiejszy niepodzielny władca Rosji nie miał na koncie nawet jednego marnego miliarda. Ba! Ledwo wiązał koniec z końcem. Takie zaskakujące wyznanie poczynił osobiście sam Putin. Doszło do tego w najnowszym filmie dokumentalnym "Rosja. Historia najnowsza". Putin z żalem opowiadał o upadku Związku Radzieckiego, ale robił to już wcześniej, więc nie to było niespodzianką. Dziwić mogło to, co powiedział później. Prezydent Rosji zaczął opowiadać o kryzysie finansowym, jaki go wówczas dopadł. Nie zgadniesz, czego musiał się podjąć, by związać koniec z końcem!
NIE PRZEGAP: Biden wymieni Ukrainę na Nord Stream 2 czy odda ją Putinowi? Zakulisowe plotki!
"Czasami musiałem dorabiać. To znaczy, zarabiać dodatkowe pieniądze jako prywatny kierowca. Jeśli mam być szczery, nie jest mi miło o tym mówić, ale niestety tak to wyglądało" - żalił się Putin. We wczesnych latach 90. pracował w biurze mera Petersburga Anatolija Sobczaka, a pracę w KGB oficjalnie rzucił w 1991 roku, po puczu przeciwko Michaiłowi Gorbaczowowi przeprowadzonym przez "twardogłowych" członków KPZR. Od czasu dorabiania na taksówce wiele się jednak zmieniło, przynajmniej jeśli wierzyć niedawnym rewelacjom Aleksieja Nawalnego. Jeszcze na wolności lider rosyjskiej opozycji twierdził, że Putin ma nad Morzem Czarnym rezydencję wartą pięć miliardów złotych i położoną na działce 39 razy większej niż księstwo Monako. Przedstawiciele prezydenta Rosji utrzymują, że to wcale nie jego pałac.