Będzie kolejny bunt przeciw Putinowi? Garri Kasparow nie ma wątpliwości, że walka wewnętrzna w Rosji dopiero się zaczyna
Bunt w Rosji był dla wielu kompletnym zaskoczeniem. Nagle okazało się, że ktoś może nie tylko przeciwstawić się zbrojnie Putinowi i zająć siedzibę wojsk w Rostowie nad Donem, ale także ruszyć na Moskwę i zatrzymać się 200 kilometrów od niej tylko dzięki panicznym negocjacjom z Putinem i Łukaszenką. Czy to koniec buntów w Rosji? Wszystko zostało stłumione i będzie tak, jak dawniej? Nic bardziej mylnego - uważa sławny geniusz szachowy i rosyjski opozycjonista Garri Kasparow. Według niego to, co wydarzyło się w miniony weekend, to początek końca rosyjskiego dyktatora, a drugi bunt w Rosji jest tylko kwestią czasu, bo Grupa Wagnera nadal ma możliwość zdobycia Moskwy, zaś wizerunek Putina został znacznie osłabiony po tym, jak w sobotę uciekł z Moskwy, zamiast trwać na stanowisku. Zdaniem Kasparowa kolejna konfrontacja między Putinem a Jewgienijem Prigożynem jest nieunikniona, a społeczeństwo zaczyna mieć dość: “Z jednej strony mamy mafijne władze, a z drugiej skrajnie biednych obywateli. Nierówności społeczne osiągnęły poziom wyższy niż w Afryce” - powiedział Kasparow.
Bunt przeciw Putinowi w Rosji. Kto go zorganizował? Jak skończył się marsz na Moskwę?
Jewgienij Prigożyn parę miesięcy temu niespodziewanie zaczął atakować rosyjskie ministerstwo obrony, a pośrednio także swojego niedawnego przyjaciela Putina. Ostre komentarze na temat nieudolności rosyjskiego ministerstwa obrony skończyły się, jak pokazały ostatnie dni, buntem w Rosji. 23 czerwca szef Grupy Wagnera ogłosił pucz przeciwko Putinowi i marsz swoich wojsk na Moskwę. Zajął też siedzibę dowództwa wojskowego Rosji w Rostowie nad Donem. Praktycznie przez nikogo nie niepokojeni, wojacy Prigożyna w liczbie kilku tysięcy zbliżyli się na odległość około 200 kilometrów od Moskwy, gdy nagle ogłoszono odwrót. Prigożyn stwierdził, że "by uniknąć rozlewu krwi" i "zgodnie z planem" (!) nakazał powrót żołnierzy do obozów. Doszło do tego po negocjacjach, jakie szef Grupy Wagnera prowadził z Putinem za pośrednictwem Alaksandra Łukaszenki. W ramach "ugody" z Putinem Prigożyn wycofał swoich ludzi, w zamian otrzymał obietnicę amnestii dla buntowników i umorzenia śledztwa prokuratorskiego we własnej sprawie. Musiał też wyjechać na wygnanie na Białoruś, gdzie przebywa od niedzielnego (25 czerwca) poranka.