Stado ptaków powodem katastrofy samolotu w Korei Południowej? Lotniczy eksperci w to nie wierzą
Dopiero co świat obiegły wstrząsające zdjęcia z Kazachstanu, gdzie w katastrofie lotniczej zginęło 39 osób, zaś 29 ocalało, a zaledwie cztery dni później doszło do kolejnego wypadku samolotu. Tym razem w Korei Południowej. Jak pisaliśmy wcześniej, w niedzielę, 29 grudnia maszyna Jeju Air rozbiła się i spłonęła podczas podchodzenia do lądowania awaryjnego. Spośród 181 osób na pokładzie zginęli wszyscy poza dwiema - to członkowie załogi, 33-latek i jedna kobieta, prawdopodobnie stewardesa. Co dokładnie się stało? Oficjalnie, podobnie jak początkowo w przypadku katastrofy samolotu z Azerbejdżanu w Kazachstanie, mówiono o zderzeniu ze stadem ptaków. Pilot w Kazachstanie zgłosił taki incydent, ponieważ coś huknęło w lecącą maszynę, ale potem okazało się, że to rosyjska rakieta trafiła cywilną maszynę, za co zresztą Putin zdążył już nawet przeprosić. Jak było teraz, w Korei? Pilot nadał sygnał mayday, wcześniej wieża ostrzegała przed możliwym zderzeniem z ptakami. Czy to na pewno był one? Nie wszyscy w to wierzą.
„Nigdy nie widziałem, aby zderzenie z ptakiem uniemożliwiło wysunięcie podwozia”
Po pierwsze, wiele osób podkreśla dziwne nagromadzenie dużych wypadków lotniczych w ostatnich dniach. Dwa zakończyły się wyjątkowo tragicznie. Najgorsza była właśnie katastrofa w Korei. Co tam się wydarzyło? Na filmie pokazującym maszynę Jeju Air tuż przed katastrofą widać płomienie, wręcz kulę ognia przy jednym z silników. Australijski ekspert ds. bezpieczeństwa linii lotniczych, Geoffrey Dell, powiedział dla Airline News: „Nigdy nie widziałem, aby zderzenie z ptakiem uniemożliwiło wysunięcie podwozia”. Redaktor Airline News, Geoffrey Thomas dodał, że zderzenia z ptakami są co prawda w lotnictwie częste, ale "zazwyczaj same w sobie nie powodują utraty samolotu”, a ponadto podczas lądowania na lotnisku nie było widać żadnych służb, choć zazwyczaj w takich przypadkach natychmiast roi się od strażaków.
Ekspert ds. bezpieczeństwa lotniczego powiedział, że postawienie muru na końcu pasa „graniczy z przestępstwem kryminalnym”
Ponadto są świadkowie, którzy mówią o wybuchach. Marco Chan, starszy wykładowca operacji lotniczych na Buckinghamshire New University, powiedział, że choć osobiście byłby skłonny uwierzyć w wersję z ptakami, to "świadkowie zgłaszali słyszenie eksplozji i widzieli płomienie z prawego silnika, co wskazuje na potencjalne uszkodzenia”. Pewne jest za to, że to betonowa zapora ustawiona na końcu pasa przesądziła o losie 179 ludzi. Maszyna ostatecznie wbiła się w nią i to wtedy doszło do eksplozji. Ekspert ds. bezpieczeństwa lotniczego David Learmount powiedział w wywiadzie dla Sky News, że postawienie tego muru w takim miejscem „graniczy z przestępstwem kryminalnym” i zadecydowało o przebiegu tragedii. W mediach społecznościowych powstają mniej lub bardziej spiskowe teorie, których zwolennicy przypominają, że ZSRR zestrzelił 40 lat temu pasażerski południowokoreański samolot, w latach 80. doszło do tego z powodu naruszenia przestrzeni powietrznej nad ZSRR, zginęło 269 osób.