Społeczność spokojnego miasteczka Broken Arrow, liczącego ok. 115 tys. mieszkańców, jest wstrząśnięta po tym, co wydarzyło się tam w czwartek, 27 października. W jednym z budynków mieszkalnych około godz. 16 wybuchł pożar, którego okoliczności wciąż pozostają tajemnicą. Gdy ogień został ugaszony, służbom udało się wejść do środka. W domu znaleziono ciała ośmiu osób.
Pożar w Oklahomie. Ktoś zabił całą rodzinę?
Zgodnie z komunikatem policyjnym, śledztwo traktuje zmarłych jako ofiary zabójstwa. "Niestety, jest to szok dla Broken Arrow. To bezpieczne miasto. Tego typu sytuacja nie zdarza się tam na co dzień" – komentował dla Associated Press rzecznik lokalnej policji, Ethan Hutchins. Dodał, że sprawa wydaje się bardzo skomplikowana.
Tragedia w Oklahomie. Ktoś podpalił dom?
Wiadomo, że dom zamieszkiwała ośmioosobowa rodzina: dwoje dorosłych i sześcioro dzieci. Jak jednak podaje "Daily Beast", na razie policja nie potwierdziła, że to właśnie ich ciała znaleziono na miejscu zbrodni. Zwłoki są w takim stanie, że trudno je zidentyfikować. Lokalne media zaczęły snuć domysły, czy za śmierć ofiar nie jest może odpowiedzialny jeden z członków mieszkającej na posesji rodziny, jednak śledczy nie mają zamiaru komentować takich przypuszczeń. "Trwa śledztwo, chcemy się teraz skupić na tym, co wiemy" - mówił Hutchins.