Terroryści ponawiają groźby wobec Francji, wspólnicy zamachowców pozostają na wolności, a świat zastanawia się, co stało się w Limoges, w biurze komisarza zaangażowanego w śledztwo. Helric Fredou w dniu zamachu rozmawiał z rodziną jednej z ofiar. Po paru godzinach już nie żył. Ponoć zastrzelił się z broni służbowej. Dopiero po kilku dniach informacja ta obiegła media. Śmierć uznano już za samobójstwo spowodowane depresją.
Tajemnicza śmierć komisarza
Bracia Kouachi, którzy rozstrzelali dziennikarzy z "Charlie Hebdo", a potem zostali zabici przez policję podczas szturmu pod Paryżem, spędzili szkolne lata właśnie w Limoges. To dlatego sprawą zajmował się Fredou. Ale nie dokończył nawet raportu z przesłuchania rodziny ofiary masakry. W Internecie roi się już od komentarzy, których autorzy rozważają inne powody samobójstwa Fredou lub w ogóle podają w wątpliwość taką przyczynę śmierci komisarza.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Czytaj: Charlie Hebdo - NOWA OKŁADKA - z karykaturą Mahometa: Wszystko przebaczone