Polak rozjechany przez auto szedł autostradą na Cyprze. Wcześniej doszło do szarpaniny z policjantem
Tragedia na autostradzie na Cyprze! Nadal nie wiadomo, co dokładnie doprowadziło do tego nietypowego i dramatycznego wypadku. W piątkowy wieczór kierowcy jadący autostradą Ayia Napa-Rizoelia zauważyli, że brzegiem drogi idzie jakiś człowiek. Powiadomiono policję, bo sytuacja była niebezpieczna. „W związku z informacją o osobie poruszającej się pieszo autostradą Ayia Napa-Rizoelia na miejsce udali się członkowie specjalnego oddziału motocyklistów z komisariatu policji w Voroklini” – głosi komunikat policji. Jak informuje Cyprus Mail, na miejsce pojechał Petros Eleftheriou (+50 l.), funkcjonariusz policji z komisariatu w Voroklini. Gdy mężczyzna idący autostradą zobaczył policję, przeskoczył przez płotek oddzielający jezdnie i próbował uciec. Policjant złapał go jednak.
Kim były ofiary wypadku na Cyprze? 48-letni Polak i 50-letni policjant
Podczas szarpaniny w obu mężczyzn uderzył przejeżdżający samochód, którego kierowca nie zdążył zauważyć, co dzieje się na drodze. Zarówno pieszy, jak i policjant zginęli w wyniku odniesionych obrażeń - mundurowy na miejscu, Polak w szpitalu w Larnace. Okazało się, że pieszy był 48-letnim Polakiem. Policjant osierocił dwoje dzieci w wieku 13 i 15 lat. 45-latek, który kierował samochodem, był trzeźwy. Możliwe, że wcześniej doszło do innego wypadku, a Polak w nim uczestniczył i właśnie dlatego znalazł się pośrodku autostrady. Pisze o tym Radio Zet.