Tajemnicze utonięcie osobistego kucharza Baracka Obamy w rezydencji byłego prezydenta. "Policja w dalszym ciągu ukrywa informacje"
Do tego tajemniczego dramatu doszło miesiąc temu, 24 lipca. Jak informowała wtedy policja stanowa w Massachusetts, w stawie za posiadłością Baracka i Michelle Obamów w Martha’s Vineyard, enklawie najbogatszych, znaleziono ciało mężczyzny. Okazało się, że to ciało osobistego kucharza byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tafari Campbell (+45 l.) był zastępcą szefa kuchni w Białym Domu za czasów prezydentury Baracka Obamy i pozostał z jego rodziną, kiedy druga kadencja zakończyła się. 45-latek mieszkał z Obamami i gotował specjalnie dla nich. Ciało znaleziono tuż pw Edgartown Great Pond, stawie mającym niespełna trzy metry głębokości po godzinie poszukiwań. Co mogło się stać, skoro Tafari Campbell był świetnym pływakiem i fanatykiem fitnessu? Minął miesiąc, a policja zamknęła śledztwo i uznała sprawę za przypadkowe utonięcie, ale nie chce ujawnić szczegółów - pisze Daily Mail.
"Policja w Massachusetts w dalszym ciągu ukrywa informacje na temat śmierci osobistego szefa kuchni Obamy"
"Policja w Massachusetts w dalszym ciągu ukrywa informacje na temat śmierci osobistego szefa kuchni Obamy, Tafari Campbella, nawet po ogłoszeniu, że sprawa została zamknięta w tym tygodniu" - ujawniają dziennikarze. "Po tym, jak na początku tygodnia oficjalnie uznano, że śmierć 45-latka była przypadkowym utonięciem, władze nie wyjaśniły jeszcze, w jaki sposób pozornie zdolny pływak pływający na desce z wiosłem w pobliżu letniego domu byłego prezydenta w Martha's Vineyard mógł utonąć w płytkiej wodzie" - dodają. "To naturalne, że opinia publiczna w takiej sytuacji zadaje pytanie: 'Co oni mają do ukrycia?' - mówi Robert Bertsche, szef New England Newspaper and Press Association (NENPA) i wzywa do tego, by wyniki śledztwa były transparentne. Tymczasem nie ujawniono ani treści rozmowy wykonanej podczas telefonu na numer alarmowy wykonego przez agenta Secret Service, jak również wyników badań toksykologicznych, tłumacząc to prywatnością rodziny kucharza. Co ciekawe, według Daily Mail jest jeden świadek śmierci Campbella - tajemnicza 26-latka również zatrudniona w rezydencji Obamów.
"Przez chwilę walczył o utrzymanie się na powierzchni, a następnie zanurzył się i nie wynurzył"
Zgłoszenie o prawdopodobnym utonięciu wpłynęło na policję jeszcze w niedzielny wieczór czasu lokalnego. Ktoś zadzwonił z rezydencji Obamów i powiadomił służby o "mężczyźnie z paddleboardem, który wszedł do wody, przez chwilę walczył o utrzymanie się na powierzchni, a następnie zanurzył się i nie wynurzył". Barack Obama i Michelle Obama nie byli obecni w swoim letnim domu w czasie wypadku. Wydali oświadczenie, w którym stwierdzają, że zmarły kucharz był "częścią ich rodziny". "Nasze serca są złamane" - piszą Obamowie. Tymczasem w sieci od miesiąca mnożą się domysły na temat śmierci kucharza. "New York Times" zdawkowo przypomina, że nie jest to pierwsza nagła śmierć szefa kuchni, który gotował u amerykańskiego prezydenta. W 2015 utonął Walter Scheib, były szef kuchni za czasów Billa Clintona i George'a W. Busha.