Zastrzelono sprawcę zamachu w Berlinie. Reuters podał, że poszukiwany od kilku dni Anis Amri został zatrzymany do rutynowej kontroli policyjnej. Funkcjonariuszy zaniepokoiła nerwowa reakcja mężczyzny, który poproszony o okazanie dokumentów sięgnął po broń i zaczął krzyczeć "Allah Akbar". 24-latek ranił jednego z policjantów uczestniczących w akcji i rzucił się do ucieczki. Funkcjonariusze byli zmuszeni oddać strzały w kierunku Amira. Wtedy został zastrzelony. Wiadomo już, że broń, z której 24-latek postrzelił funkcjonariusza, to ta sama, z której zastrzelony został polski kierowca porwanej przez zamachowca ciężarówki.
Ponoć kilkanaście godzin wcześniej już pojawiały się informacje, że podejrzany o dokonanie zamachu w Berlinie był widziany na północy Włoch. Terrorysta prawdpodobnie przyjechał do Włoch z Francji. Przybył najpierw do Turynu stamtąd pociągiem dostał się do Mediolanu, gdzie dotarł około 1 w nocy z czwartku na piątek. Z dworca głównego w stolicy Lombardii pojechał do Sesto San Giovanni. Tam zatrzymał go patrol policji do kontroli - podaje agencja Ansa podała powołując się źródła w oddziałach policji do walki z terroryzmem. Agencja ta twierdzi, że terrorysta mógł mieć wsparcie zapewnione przez kogoś ze wspólnoty islamskiej na północy Włoch.
W środę śledczy znaleźli w ciężarówce dokumenty należące do Anisa Amri. 24-latek pochodzenia tunezyjskiego stał się wówczas głównym podejrzanym w sprawie. Wydano za nim list gończy w całej Europie.
Anis Amri był już wcześniej znany policji. Kontaktował się z mężczyzną rekrutującym ludzi do Państwa Islamskiego, przeszedł szkolenie z posługiwania się bronią. Był śledzony przez pół roku i zatrzymywany trzy razy. Podejrzewano, że pieniądze z handlu narkotykami przekazuje na zakup broni dla ISIS. Od 2011 do 2015 roku siedział w więzieniu we Włoszech. Do Niemiec przybył w lipcu 2015 roku.