Dwa tygodnie temu (w piątek i sobotę, 23 i 24 czerwca) Jewgienij Prigożyn, rosyjski oligarcha i szef zbrojnej Grupy Wagnera, maszerował na Moskwę, prawdopodobnie po to, by obalić Putina. Stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na stolicę Rosji.
Putin nie wybaczy tego buntu?
W końcu Prigożyn zarządził odwrót, by "uniknąć rozlewu krwi", schronienie znalazł u białoruskiego przywódcy, Aleksandra Łukaszenki, a Putin obiecał puścić "incydent" w niepamięć. Wygląda jednak na to, że nie umie wybaczyć tego buntu. Jak poinformowała prokremlowska Izwiestia, do luksusowej posiadłości Prigożyna wkroczyły bowiem rosyjskie służby. I znalazły tam prawdziwe skarby. A wśród nich potężny arsenał amunicji, wszelkiego rodzaju broni, zapas sztabek złota, wypchanego aligatora, ogromny młot, a nawet zdjęcie z odciętymi głowami wrogów szefa wagnerowców.
W posiadłości Prigożyna: basen, lądowisko, prywatna kaplica
Najdziwniejsza jednak wydaje się być pokaźna kolekcja peruk – w niemal każdym kształcie, kolorze i długości. "Twierdzi się, że przywódca Wagnera nosił przebrania w Afryce i na Bliskim Wschodzie, wspierając interesy Putina i rozmieszczając siły Wagnera". Wszystko pokazano na udostępnionych zdjęciach i nagraniach. Przy okazji można zobaczyć, w jakich luksusach pławi się oligarcha - w łazienkach widać marmury, w holu okazałego domu złote balustrady i fortepian. Są tam także prywatny basen, lądowisko dla helikopterów, sauna, siłownia i gabinet lekarski, a nawet prywatna sala modlitewna.