"New York Times" opisał budynki Belvedere - m.in. na Eckford. Piękne bryły z czerwonej cegły przyciągają uwagę przechodniów i przyciągają osoby z zasobniejszymi portfelami.
Krzysztof Rostek, deweloper kompleksu Belvedere LXX, dumnie pokazuje swoje budowle. Stojąc na dachu budynku, wylicza, ile domów powstało na Greenpoicie dzięki jego pracy i zaangażowaniu. "Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć. Z tego miejsca możesz zobaczyć ich dokładnie sześć" - mówi Rostek dziennikarzom NYT.
Apartamentowce Belvedere powstawały przez ostatnich 10 lat. Budynki nie tylko wyglądają bardzo podobnie, mają również taką samą nazwę. Różnią się jedynie rzymskimi cyframi wyrytymi na fasadach. Rostek zapoczątkował tę inwestycję razem z Mariolą Zarembą. Oboje 22 lata temu przyjechali na Greenpoint z Polski.
- Przerażał mnie widok papierowych domów w polskiej dzielnicy. Postanowiliśmy więc wziąć sprawę we własne ręce i tak zaczęły powstawać piękne budynki z czerwonej cegły - mówi Zaremba. - Wybór nazwy dla kompleksu apartamentowców nie jest przypadkowy. Chciałam tym gestem nawiązać do rezydencji prezydenta RP. Oprócz tego chciałam, by mieszkańcy Greenpointu nie czuli się tak bardzo anonimowo. Większość budynków, w których mieszkają, nie ma nazwy, a jedynie numery. Chciałam stworzyć coś, co ludzie zapamiętają - mówi Zaremba.
Przez kila lat Zaremba oraz Rostek prowadzili razem firmę deweloperską. Jednak gdy pani Mariola poważnie zachorowała, zmieniła branżę i otworzyła spa na Manhattan Avenue na Greenpoincie pod nazwą Awakening New York. Obecnie Zaremba ma prawo do budynków oznaczonych numerami nieparzystymi, a Krzysztof Rostek zarządza domami, na których widnieją numery parzyste.