Tak się robi pączki po polsku!

2012-02-16 0:25

Tłusty Czwartek to słodka tradycja bardzo chętnie podtrzymywana przez Polaków mieszkających w Stanach. Tego dnia zapominamy o dietach, kaloriach i ruszamy do polskich sklepów, by zaopatrzyć się w pięknie wypieczone pączki. Na szczęście nasi cukiernicy dbają o to, by tego dnia dla nikogo nie zabrakło tradycyjnego polskiego słodkiego przysmaku. Wypiekają ich dziesiątki tysięcy! Reporterowi „Super Expressu”, polonijny cukiernicy uchylili rąbka tajemnicy i zdradzili, jak przygotowują dla nas te kaloryczne pyszności.


W COPIAGUE

Jan Dudkiewicz, właściciel istniejącej od 40 lat Dudek Polish Bakery w Copiague na Long Island, do produkcji pączków używa tradycyjnej polskiej receptury i produktów.

– Z Polski sprowadzamy marmoladę, która jest najlepsza na świecie. Tu na miejscu ją uszlachetniamy i dodajemy do pączków, którymi zajada się wielu naszych rodaków. Ale nie tylko, bo coraz więcej nowojorczyków niepolskiego pochodzenia upodobało sobie nasze wyroby – mówi Dudkiewicz, który wykształcenie cukiernicze zdobył jeszcze w Polsce. Przepis na pączki właściciel piekarni przywiózł jeszcze z kraju. Obecnie tylko trochę go ulepszył. Jak na prawdziwego fachowca przystało, nie zdradza do końca tajemnicy swoich wypieków. Aczkolwiek mówi, że jednym z ważniejszych elementów jest używanie odpowiedniego tłuszczu, do smażenia. – Każdej gospodyni domowej polecam raz na jakiś czas zerknąć do internetu i zmodernizować swoje przepisy. Sam tak robię i muszę powiedzieć, że to procentuje. Klienci oczekują, że również cukiernik będzie szedł z duchem czasu i będzie proponował jakieś nowości. W naszej piekarni taką nowinką są pączki z serem i z powidłami śliwkowymi. – mówi Dudkiewicz. Każdego roku w tłusty czwartek w piekarni Dudkiewicza średnio każdy klient kupuje około 20 pączków. – Ci, którzy kupią mniej to zazwyczaj wracają po kolejną porcje. Wielu pracodawców kupuje pączki dla polskiego personelu. W ubiegłym roku padł rekord. Jednorazowo kupiono 120 pączków – mówi Dudkiewicz.  


W WALLINGTON

Banas Bakery w Wallington to piekarnia z polskimi tradycjami. Powstała w 1982 roku i do dnia dzisiejszego prowadzona jest przez jedną rodzinę. Właściciele piekarni większość produktów do swoich wypieków, w tym poączków,  sprowadzają z ojczyzny. – Jeszcze w Polsce mój ojciec pracował w piekarni. Gdy przyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych otworzyliśmy swój biznes i tak już od kilkudziesięciu lat zadowalamy podniebienia naszych rodaków, zarówno słodkościami jak i tradycyjnym pieczywem – mówi Zenon Banaś, właściciel piekarni Banas Bakery.

Tradycyjne przed Tłustym Czwartkiem pracownicy piekarni zajmujący się smażeniem pączków mają ręce pełne roboty – Rwetes zaczyna się już w środę i tak do czwartku, bez wytchnienia. Z naszej piekarni wychodzi 10 tysięcy pączków. Około 70 procent wyrobów sprzedajemy na miejscu, pozostałą część kupują od nas polskie sklepy znajdujące się w pobliżu –  mówi Banaś.

W Tłusty Czwartek największym powodzeniem cieszą się pączki nadziewane marmoladą różaną. – Jednak wśród naszych klientów są również tacy, którzy lubią pączki z powidłami śliwkowymi oraz budyniem waniliowym, więc nie może ich zabraknąć – mówi Banaś. Właściciel piekarni zdradza nam, jak poznać czy pączek jest usmażony na świeżym oleju. – Powinien on mieć z góry i z dołu równomiernie brązowo-złoty kolor. Obwódka pączka powinna być jaśniejsza niż cały pączek. Ważne jest jeszcze to, aby pączek nie był pomarszczony – tłumaczy Banaś. – Najważniejszym elementem gwarantującym wysoką, jakość pączka jest mąka, jakiej użyjemy do wyrobienia ciasta – mówi na zakończenie Zenon Banaś.  


NA BEDFORD

W należącej do Ryszarda Podedwornego Northside Bakery na Bedford tradycyjnie pączki zaczyna się już smażyć w środę. Tu z rąk cukierników wyjdzie 35 tysięcy pączków, które zostaną rozwiezione do ponad 150 polskich sklepów. Każdego dnia pączki smaży tam dwóch pracowników, przed Tłustym Czwartkiem ekipa zwiększa się do 16 osób. – Nasza receptura jest typowo polska. Przekazywana z ust do ust. Piekarze z największym stażem szkolą młodszych i w ten sposób udaje nam się zachować smak tradycyjnego pączka. Najważniejsze jest to, żeby przy każdym etapie produkcji zachować odpowiednią ilość czasu. Na samym początku ciasto musi zostać dobrze wyrobione. Później należy odczekać, żeby odpowiednio wyrosło, a na sam koniec musi mieć czas na tzw. odpoczynek.

Z tak przygotowanego ciasta w naszej piekarni powstają pączki, które nadziewamy marmoladą różaną sprowadzaną z Polski i uszlachetnianą na miejscu. Nadzienie wstrzykujemy do środka usmażonego już pączka – mówi Podedworny.

– Smażąc złociste pulchne kulki należy pamiętać o odpowiedniej temperaturze. Jeśli w smażalniku będzie ona zbyt niska, pączek wchłonie tłuszcz jak gąbka. Jeśli natomiast za wysoka, to pączek się spiecze i będzie gorzki w smaku – mówi Tomek Gontarek menadżer piekarni. – Korzystając z okazji, mamy prośbę do naszych klientów, żeby uzbroili się w cierpliwość i nie denerwowali się, gdy okaże się, że w Tłusty Czwartek będą musieli postać 15 minut w kolejce – apeluje pan Ryszard. Piekarnia należąca do Podedwornego na amerykańskim rynku funkcjonuje od ponad 20 lat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają