Pedofilia w Kościele katolickim. Ile wiedział Jan Paweł II?
"Bielmo" to cykl reportaży Marcina Gutowskiego o pedofilii w Kościele katolickim. Jest ich w sumie sześć, a dziennikarz pokazuje mechanizmy tuszowania przestępstw seksualnych w Kościele. W materiałach tych pojawia się często postać papieża Polaka. Czy i jak dużo wiedział o pedofilii w Kościele Jan Paweł II? Co zrobił, aby pomóc ofiarom molestowania przez księży? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Gutowski. W reportażach pojawiają się również kardynał Stanisław Dziwisz i abp Józef Kowalczyk, dawniej najbliżsi współpracownicy papieża Jana Pawła II. Dziś są emerytami, ale przez kilkadziesiąt lat decydowali o nominacjach wielu duchownych i podejmowali ważne decyzje dla polskiego Kościoła.
Kanonizacja Jana Pawła II była zbyt szybko?
Ostatnia część cyklu "Bielmo" w TVN24 pt. "Strach przed prawdą" dotyczy zbyt szybkiej kanonizacji Jana Pawła II. Dziennikarz pyta w niej wprost: komu zależało na tak szybkiej kanonizacji papieża i kto na tym zarobił? Gutowski pokazuje w materiale m.in., jak kardynał Dziwisz sprzedaje teraz relikwie - ampułki z krwią świętego Jana Pawła II. To szokujące, biorąc pod uwagę, że św. Jana Pawła II i kard. Dziwisza łączyła nie tylko współpraca, ale i wieloletnia przyjaźń. Papież podobno bardzo mu ufał. Dziennikarz udowadnia w swoim reportażu, że proces wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze był pobieżny, mocno przyspieszony i co ważne, pominięto w nim wiele pism i listów Ojca Świętego.
- Gdy bywałem w Castel Gandolfo, widziałem, jak Jan Paweł II udawał się do spowiedzi. To znaczy, że miał się z czego spowiadać, że miał na sumieniu jakieś rzeczy. I dość często z sakramentu pokuty korzystał – mówi w reportażu ks. prof. Andrzej Szostek.
Kardynał Stanisław Dziwisz gromadził relikwie po papieżu Polaku
Ale tym, co szokuje najbardziej, jest fakt, że Gutowski pokazuje, kto najbardziej skorzystał na kanonizacji Jana Pawła II. Według dziennikarza TVN24, jest to kardynał Dziwisz. W reportażu pokazano, że już za życia papieża kardynał gromadził jego wypadające włosy, ampułki z krwią czy nawet zęby wyrwane przez dentystę (taki ząb jest w kościele w Legionowie). Dziś do tych relikwii modlą się wierni. Ale nie za darmo. Świadkowie mówią, że za taką relikwię trzeba zapłacić. Ile? Od kilku do być może kilkudziesięciu tysięcy złotych. Choć oficjalnie jest to "co łaska", czyli dobrowolna ofiara.