W czwartkowym zamachu na lotnisko w Kabulu zginęło około stu osób. W większości to Afgańczycy, którzy próbowali tam szczęścia mimo zamkniętych bram portu lotniczego. Ale według wielu różnych źródeł, m.in. byłego ministra spraw wewnętrznych Afganistanu, to wierzchołek góry lodowej. Talibowie mordują starców i dzieci, a z drugiej strony napierają rywale z innej organizacji terrorystycznej - jeszcze bardziej krwawego i radykalnego odłamu Państwa Islamskiego, który przeprowadza na terenie Afganistanu czystki etniczne, mordując m.in. hazarów wyznających szyicką odmianę islamu. Tymczasem na terenie ogarniętego chaosem kraju mieszka także około 2-3 tysięcy chrześcijan. Dla fanatyków są oni jednym z najważniejszych celów, zaraz obok dawnych współpracowników armii USA. Jeśli chrześcijańska mniejszość nie ucieknie, może spodziewać się rzezi, których opis przypominają początki chrześcijaństwa i ówczesne prześladowania jego wyznawców.
NIE PRZEGAP: Zamach w Afganistanie, NOWE informacje. "Widziałem dziś koniec świata"
NIE PRZEGAP: Prawda o małżeństwie księżniczki Monako ujawniona! Język ciała mówi wszystko
Jeśli wierzyć opisom cytowanym przez "Daily Mail" i czynionym przez Glenna Becka w Fox News, Talibowie przeznaczyli dla chrześcijan śmierć poprzez spalenie żywcem lub ukrzyżowanie. Beck, który jest szefem amerykańskiej organizacji charytatywnej Nazarene Fund twierdzi, że przy pomocy wyczarterowanych samolotów udało mu się wydostać 5,1 tysiąca ludzi z Afganistanu, a wśród nich było wielu chrześcijan. Zdaniem Becka władze USA... próbowały to zablokować, cofając kilkaset kobiet z dziećmi z terminalu lotniczego. Czy to prawda? Rzeczywiście nie wszyscy wpuszczani są do samolotów i również rodziny są odsyłane z kwitkiem. USA według szefa Nazarene Fund nie chciały przyjąć uciekających chrześcijan i zrobiło to inne państwo, jednak ze względów bezpieczeństwa nie podał, które.