Dziennikarka śledcza ostrzega przed wojną nuklearną. Podała nazwy dwóch krajów, w których ma być bezpiecznie w razie konfliktu atomowego
Napięta sytuacja na świecie sprawia, że rosną obawy przed wybuchem wojny nuklearnej. Atomowy arsenał mają choćby Władimir Putin czy Kim Dzong Un i część analityków uważa, że politycy ci są wystarczająco szaleni, by taką wojnę wywołać, nawet kosztem zakończenia naszej cywilizacji. "Po co nam świat, jeśli nie byłoby w nim Rosji?" - mówił chociażby Dmitrij Miedwiediew. Temat skutków konfliktu atomowego podjęła w swojej książce "Wojna nuklearna: scenariusz" dziennikarka śledcza Annie Jacobsen ze Stanów Zjednoczonych. W wypowiedzi dla vloga Diary Of A CEO autorka New York Timesa i finalistka nagrody Pulitzera opowiedziała o swoich obawach. „Temperatura geopolityczna na świecie wzrosła do poziomu, jakiego nie widzieliśmy przez całe życie i jakiego ja nie widziałam” - powiedziała Jacobsen. Jak według niej wyglądałaby wojna atomowa i gdzie byłoby bezpiecznie?
Po wojnie atomowej "ludzie będą zmuszeni żyć pod ziemią i walczyć o żywność wszędzie z wyjątkiem"...
Jak powiedziała dziennikarka, która rozmawiała na temat możliwości konfliktu atomowego z wysoko postawionymi urzędnikami amerykańskimi, w razie wzajemnego ostrzeliwania się pociskami jądrowymi zabicie pięciu miliardów ludzi zajęłoby 72 minuty. Na całym świecie żyje obecnie około 8 miliardów. "Wybuch termojądrowy o temperaturze 180 milionów stopni, który podpala wszystko w promieniu dziewięciu mil; wiatr dający efekt buldożera, zawalenie się wszystkich budynków i kolejne pożary wybuchające na skutek promieniowania, zatruwające ludzi na śmierć w ciągu minut, godzin, dni i tygodni. A jeśli zdarzy się, że ktoś przeżyje, każdy z tych pożarów powoduje megapożar o powierzchni 100 lub więcej mil kwadratowych i tak dalej" - tak autorka snuje wizje nuklearnej apokalipsy. Uważa, że na Ziemi w razie takiego kataklizmu będą dwa bezpieczne miejsca - Australia i Nowa Zelandia. Polski niestety nie wymieniła. „Rolnictwo upadnie, a kiedy upadnie rolnictwo, ludzie po prostu umrą, a na dodatek dojdzie do zatrucia promieniowaniem, ponieważ warstwa ozonowa zostanie tak uszkodzona i zniszczona, że nie będzie można przebywać na zewnątrz w świetle słonecznym, w związku z czym ludzie będą zmuszeni żyć pod ziemią i walczyć o żywność wszędzie z wyjątkiem Nowej Zelandii i Australii" - powiedziała Annie Jacobsen.