Taylor Swift zdecyduje o tym, kto będzie następnym prezydentem USA? Losy świata w rękach uwielbianej piosenkarki. Poprze oficjalnie Bidena?
Wybory prezydenckie w USA odbędą się już na początku listopada 2024 roku. Będą bardzo ważne nie tylko dla Ameryki, ale i dla całego świata, a dla Polski w szczególności. Bo Donald Trump publicznie podawał w wątpliwość lojalność wobec europejskich partnerów z NATO. Mówił nawet, że mógłby zachęcać Putina do ataku! Wobec takich słów nic dziwnego, że starający się o reelekcję Joe Biden wydaje się mniejszym złem, choć jego pomyłki, gafy i mocno zaawansowany wiek coraz bardziej niepokoją wyborców i pozwalają zadawać sobie pytanie o to, czy naprawdę w całych Stanach Zjednoczonych nie ma nikogo poza Trumpem i Bidenem, kto mógłby zostać prezydentem. Ale cóż, skoro trzeba wybierać między nimi, to co zrobić, by szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść lepszego z punktu widzenia Polski kandydata? Wygląda na to, że losy świata mogą teraz spoczywać w rękach... Taylor Swift.
"Czy może pan potwierdzić lub zaprzeczyć, że pomiędzy panem a panną Swift istnieje aktywny spisek?"
Amerykańska piosenkarka jest otoczona w USA prawdziwym kultem. Bije rekordy popularności i nie są w stanie jej zaszkodzić afery w rodzaju nadmiernego korzystania z prywatnego samolotu (co nie podoba się ekologom) lub oskarżeń o atak, jakiego miał dopuścić się ojciec gwiazdy wobec fotografa w Australii. Jej słowo jest dla milionów fanów rozkazem. Gwiazda nie kryła wcześniej demokratycznych przekonań. Gdyby rozkazała fanom głosować na Bidena, zapewne rzuciliby się oni do urn i wypełnili jej żądanie. Czy oficjalnie poprze tego kandydata? Został o to zapytany on sam podczas telewizyjnego programu Late Night With Seth Meyers. "Czy może pan potwierdzić lub zaprzeczyć, że pomiędzy panem a panną Swift istnieje aktywny spisek?" - pytał półżartem prowadzący. "Skąd masz te informacje, są one tajne" - dowcipkował Biden. Kiedy Meyers naciskał, powtórzył: "Mówiłem ci, że to tajne".
Donald Trump powiedział, że nie będzie bronił europejskich krajów przed Rosją, jeśli nie zapłacą więcej, tylko zachęci Putina do ataku
Donald Trump mówił wprost unijnym politykom, że w razie ataku Rosji na państwa NATO nie pomógłby im militarnie, jeśli zostałby ponownie prezydentem USA - ostrzegał jeszcze na początku stycznia portal Politico. Informacja ta okazała się niedawno wiarygodna. Donald Trump podczas wiecu w Karolinie Południowej tak relacjonował rozmowę z jednym z szefów państw NATO, nie ujawniając, o kogo chodzi: "Jeden z prezydentów dużego kraju zapytał mnie: 'No cóż, proszę pana, jeśli nie zapłacimy i zostaniemy zaatakowani przez Rosję, czy będzie pan nas chronił?' Odpowiedziałem: 'Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą. Musisz zapłacić'". Odnosił się do faktu, iż nie wszyscy członkowie NATO wypełniają zobowiązanie polegające na przeznaczaniu na obronność 2 proc. PKB. Przypomnijmy, że Polska przeznacza na ten cel nawet więcej, ale na przykład Niemcy, Hiszpania czy Dania nie.