Trafił na oddział intensywnej terapii i przez jakiś czas nie mógł nawet sam oddychać. Ale na szczęście Boris Johnson wygrał starcie z koronawirusem. W Wielkanocny weekend został wypisany do domu. Ale zanim odjechał na Downing Street limuzyną wraz z przeszczęśliwą ciężarną narzeczoną Carrie Symonds (32 l.), we wzruszających słowach podziękował personelowi londyńskiego szpitala za uratowanie życia.
- Trudno mi znaleźć słowa, które wyraziłyby całą moją wdzięczność sużbie zdrowia za uratowanie mi życia - powiedział Boris Johnson w filmie, który zamieścił na Twitterze - Powodem, dla którego mój organizm zaczął otrzymywać odpowiednią ilość tlenu, były Jenny z Nowej Zalenadii i Luis z Portugalii, które w każdej sekundzie w nocy pilnowały mnie, troszczyły się o mnie i pomagały mi, gdy tego potrzebowałem - mówił premier, wymieniając też z imienia kilku innych pracowników szpitala.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj