Brytyjski wywiad wojskowy informuje, że Rosja ma coraz większy problem z rekrutacją żołnierzy. Podwyższenie wynagrodzenia i ogromne wydatki nic nie dały
Dobre wieści dla Ukrainy. Rosja ma coraz większy problem z uzupełnianiem strat w armii. Jak informuje tamtejszy wywiad wojskowy, Władimir Putin od początku agresji stracił już około 610 tysięcy żołnierzy na froncie. Część tej liczby to zabici w wojnie na Ukrainie, a część ranni nie będący w stanie kontynuować walki. Liczba ta każdego dnia rośnie, a tymczasem pojawiły się kłopoty z rekrutowaniem kolejnych żołnierzy, choć podwyższono wynagrodzenie za kontrakt z armią. "Taktyka oparta na masowych falach piechoty wymagała od Rosji ciągłego uzupełniania sił na linii frontu stałym strumieniem nowych rekrutów" - informuje brytyjski wywiad wojskowy. Tymczasem z tym Władimir Putin ma problem.
"Jest prawdopodobne, że wskaźniki rekrutacji do rosyjskiego wojska w 2024 r. spadły w porównaniu ze wskaźnikami osiągniętymi w 2023 r."
"Jest prawdopodobne, że wskaźniki rekrutacji do rosyjskiego wojska w 2024 r. spadły w porównaniu ze wskaźnikami osiągniętymi w 2023 r. Rosyjscy urzędnicy zasugerowali pod koniec 2023 r., że Ministerstwo Obrony Rosji rekrutuje w tempie około 1600 osób dziennie. Jednak publicznie cytowane dane w tym roku wskazują, że wskaźnik ten wynosi około 1000 osób dziennie. Same te dane są prawdopodobnie zawyżone w pewnym stopniu" - czytamy w raporcie udostępnionym na platformie X przez brytyjskie ministerstwo obrony. Jak dodają urzędnicy, sytuacja skłoniła Ministerstwo Obrony Rosji do zwiększenia wynagrodzenia za podpisanie umowy z armią jeszcze w sierpniu 2024 roku. Tymczasem wypłaty dla personelu wojskowego stanowiły około 8 proc. wydatków federalnych do czerwca 2024 roku. Mimo to liczba rekrutów nie jest taka, jak zakładał rosyjski plan, a różnica między zamiarami i potrzebami a praktyką jest znaczna.