Do prowadzonej przez międzynarodową organizację humanitarną "Lekarze Bez Granic" kliniki trzech uzbrojonych napastników, przebranych w mundury przypominające te policyjne, wdarło się we wtorek. W momencie ataku miało się wówczas znajdować ok. 140 osób. Jeden z lekarzy w rozmowie z agencją Reuters wspominał: - Napastnicy strzelali do każdego w tym szpitalu, bez żadnego powodu. Gdy prawdziwi policjanci dotarli na miejsce, doszło do trwającej kilka godzin wymiany ognia, w której wszyscy napastnicy zostali ostatecznie zabici. W tym czasie siły bezpieczeństwa pomogły ewakuować pacjentów i personel szpitala na zewnątrz budynku (ponad sto osób, w tym trzech cudzoziemców, znajdujących się w szpitalu). Funkcjonariusze pomagali wynieść też niemowlęta owinięte w ręczniki i koce. Niestety, według informacji BBC, w ataku zginęło dwoje dzieci oraz 12 pielęgniarek i matek. Do tej 15 osób zostało rannych
Polecany artykuł:
Tymczasem w poniedziałkowe popołudnie w dystrykcie Khewa w prowincji Nangarhar zamachowiec-samobójca detonował w tłumie żałobników ładunek wybuchowy. Do zamachu doszło podczas uroczystości pogrzebowych zmarłego komendanta miejscowej policji. Napastnik zginął na miejscu, zabijając 24 i raniąc co najmniej 68 osób, aczkolwiek rzecznik rady prowincji oświadczył, że bilans ofiar może być tragiczniejszy.
Polecany artykuł: