Co chwilę pojawiają się nowe ustalenia policji wyjaśniającej okoliczności zamachu w Nicei. Francuz tunezyjskiego pochodzenia, Mohamed Lahouaiej Bouhlel (31 l.), który w czwartek strzelał do ludzi i rozjeżdżał ich wynajętą ciężarówką w Nicei podczas Dnia Bastylii, zamordował 84 osoby, a ponad 200 ranił. Sam zginął z rąk francuskiej policjantki.
Teraz okazuje się, że za mordowanie niewinnych ludzi dostał od terrorystów 84 tysiące funtów! Pieniądze, jeszcze przed zamachem, przekazał rodzinie w Tunezji. - Zawsze dostawaliśmy od niego jakieś drobne sumy. To normalne, w końcu pracował za granicą - mówił mediom brat terrorysty, Jaber. - Ale gdy wysłał nam 240 tys. dinarów (84 tys. funtów), osłupieliśmy. To jest fortuna! Nie wiedzieliśmy, jak ją zdobył - dodał. Późniejszy zamachowiec pieniądze miał przekazać znajomym, którzy jechali w tym czasie do jego rodzinnej miejscowości w Tunezji.
Jednak nie tylko wiadomość o majątku za zabijanie ludzi zszokowała krewnych Mohameda Bouhlela. Ojciec terrorysty dziwił się, że jego syn dopuścił się tej zbrodni, bo przecież był dobrym muzułmaninem. Innego zdania jest jego kuzyn, który twierdzi, że nie było w nim za grosz religijności. - Pił, ćpał, jadł wieprzowinę. On nie jest muzumałninem tylko g... - twierdzi. Z relacji krewnych wynika też, że mężczyzna kilka lat temu leczył się psychiatrycznie. Dopiero niedawno zauważyli, że nagle zaczął gorliwie czcić Allaha.
ZOBACZ: Zamachowiec z Nicei testował trasę przejazdu dwa dni wcześniej