Ujawniono tragiczną historię życia kobiety, którą 33-latek spalił w metrze na Brooklynie. Dewina Kawam była bardzo szczęśliwa, zanim spotkał ją straszny los
Te wiadomości wstrząsnęły nie tylko nowojorczykami. 23 grudnia w wagonie pociągu metra doszło do potwornego ataku. Mężczyzna rozmyślnie podpalił ubranie na śpiącej bezdomnej kobiecie, a potem uciekł. Płomienie rozprzestrzeniły się na całe ciało ofiary. Filmy z kamer monitoringu pokazały, że płonąca 57-latka była przytomna, a nawet wstała i próbowała wydostać się z wagonu. Są one zbyt drastyczne, by je tu udostępniać. Płomienie ugaszono, ale nie było szans na ratunek dla ofiary podpalacza. Kobieta zmarła z powodu rozległych poparzeń całego ciała. Można było ją zidentyfikować wyłącznie na podstawie odcisków palców. Sprawcę zatrzymano i aresztowano. Okazało się, że to Sebastian Zapeta-Calil, 33-letni nielegalny imigrant z Gwatemali. Jak twierdził przed sądem, był pijany i niczego nie pamięta. Miał już kłopoty z prawem, w 2018 roku nawet go deportowano, ale wrócił do USA. Został oskarżony o morderstwo pierwszego i drugiego stopnia oraz o podpalenie, grozi mu dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego. Prokurator okręgowy Brooklynu Eric Gonzalez zapowiada bezwzględne ukaranie Zapety za jego "nikczemne czyny".
Debrina Kawam marzyła o zostaniu stewardesą. Była szkolną pięknością i cheerleaderką, "miała uśmiech wart milion dolarów"
A kim była ofiara 33-latka? "The New York Times" ujawnił tragiczną historię życia 57-latki. Jak się okazało, spalona w metrze kobieta to Debrina Kawam ze stanu New Jersey. Jako młoda dziewczyna, która w latach 80. ukończyła szkołę średnią Passaic Valley Regional HS w Little Falls, była uważana za kogoś, przed kim otwiera się szczęśliwe życie pełne powodzenia. Była szkolną pięknością i cheerleaderką, a jak napisano w jej szkolnym roczniku, "miała uśmiech wart milion dolarów". Debrinie marzyła się kariera stewardesy, była towarzyska i lubiła imprezować. Niestety, jej dorosłe życie nie potoczyło się tak, jak się tego spodziewano. Kobieta w końcu stoczyła się na dno. Nie miała gdzie mieszkać i za co żyć, ostatnie miesiące spędziła w nowojorskim przytułku. W końcu zginęła straszną i bezsensowną śmiercią z rąk przypadkowego zwyrodnialca.