- Która to już wizyta w Nowym Jorku i w Chicago?
- Wydaje mi się, że to nasza dziesiąta wizyta w Ameryce, ale nie jestem pewien na sto procent, bo trochę tego było. Cieszymy się z każdego wyjazdu do USA i możliwości zagrania dla naszej polonijnej publiczności. Wszystkie te koncerty bardzo mile wspominamy.
- W czasach kiedy tak trudno utrzymać się na topie, De Mono się to udaje. Jaki jest wasz przepis na muzyczną "nieśmiertelność"?
- Cały czas pracujemy, żeby nie stracić formy. Stawiamy sobie nowe wyzwania i próbujemy je realizować. Na szczęście mamy jeszcze zapasy weny, więc na brak zajęć nie narzekamy.
- Czytałam, że zacząłeś uczyć się gry na gitarze, żeby zwrócić na siebie uwagę dziewczyn... Jakie były początki twojej kariery muzycznej? I kim była ta szczęściara?! Czy doceniła twoje wysiłki?
- Pierwsze akordy na gitarę pokazał mi kumpel z klasy. Potem uczyłem się wszystkiego sam. Zaczynałem, grając na ulicy, na warszawskiej Starówce, a podczas wakacji także w Gdańsku, Zakopanem czy Krakowie. W 1983 r., będąc na FAMIE w Świnoujściu, poznałem chłopaków z grupy Daab, do których po pół roku dołączyłem. Tak to się zaczęło i trwa do dziś. A kobiety? Od wielu lat żyję w szczęśliwym związku i jest mi dobrze. Niczego nie szukam. Kiedyś zakochiwałem się co chwilę. Raz byłem nawet gotów rzucić szkołę tylko po to, żeby się widywać się z ukochaną na jej przerwach. Na szczęście dostałem kopa i się obudziłem.
- Gdzie szukasz więc inspiracji do tworzenia?
- W moim przypadku inspiracja często pojawia się, kiedy odkrywam nowe instrumenty. Od jakiegoś czasu jestem pod ogromnym wrażeniem ukulele i sprawia mi to niezłą frajdę. Czasami podczas codziennych ćwiczeń powstają pomysły na nowe piosenki czy ciekawe riffy.
- Czy czujesz się muzykiem spełnionym? Czy masz jakieś niespełnione marzenia, które bardzo byś chciał zrealizować?
- Tworzenie i granie muzyki jest wielką przygodą, a zarazem spełnieniem. Z drugiej strony muzyk spełniony to w zasadzie muzyk skończony, więc do tego stanu mi daleko. Cały czas poszukuję i odkrywam ciekawe rzeczy, które staram się przemycać do naszej DeMonowej muzyki.
- Z kim chciałbyś zagrać koncert?
- Kiedyś marzeniem moim było zobaczyć koncert Boba Marleya. Niestety, dosyć szybko odszedł. O zagraniu z nim nawet nie śniłem, ale zagrać kiedyś na tej samej scenie co BMW jest jak najbardziej do zrobienia. To jeszcze przed nami.
- Gdzie regenerujesz siły przed kolejnymi muzycznymi wyzwaniami? Jakie jest twoje ulubione miejsce na relaks?
- Absolutnie dom. To moja baza i enklawa. Tu się czuję najlepiej razem z całą moją załogą.
- A jaki jest prywatnie Andrzej Krzywy, co najbardziej lubisz robić, a czego nie lubisz? Czy śpiewasz przy goleniu? Czy lubisz, kiedy fani rozpoznają cię na ulicy?
- Na szczęście Polska to nie Ameryka i można się swobodnie poruszać po mieście. Jeśli chodzi o fanów, to najczęściej spotykam się z miłym odbiorem, oczywiście bez jakiegoś popadania w euforię czy histerię. Nie lubię rano wstawać, dlatego jak mogę, to dzień zaczynam o 10. Na szczęście mam mniej "artystyczną", ale za to wyrozumiałą żonę, która poranne zawożenie dziewczyn do szkoły wzięła na siebie. Dzięki Bogu, bo dla mnie 7 rano to środek nocy. Oczywiście też mam swoje obowiązki. Muszę zadbać o drzewo do kozy, odśnieżyć chodnik, gdy spadnie śnieg, czy odebrać dzieciaki ze szkoły. Wiem, że to może mało rockandrollowe, ale lubię spędzać czas w ogrodzie. Ta coroczna bitwa z chwastami, mchem i odpowiednią wysokością trawy daje sporo frajdy, a przy okazji spala się zbędne kalorie.
- Lubisz takie metropolie jak NYC i Chicago?
- Od dłuższego czasu mieszkam na wsi pod lasem i cieszę się ciszą oraz spokojem. Ale raz na jakiś czas trzeba się wyrwać z letargu i posiedzieć trochę w mieście. Tym bardziej takim jak Nowy Jork czy Chicago. Cieszę się bardzo, że znowu tu będę.
- Gdzie będzie można cię spotkać poza koncertami. Masz jakieś ulubione miejsca?
- W Nowym Jorku przede wszystkim odwiedzam sklepy muzyczne z nowymi, jak i używanymi instrumentami. Jeśli jest czas, lubię odwiedzać MoMa czy Central Park. Wieczorem najbardziej lubię klub Bitter End, gdzie parę kapel gra na żywo. Zresztą na Greenwich Village zawsze jest sporo atrakcji. Jeżeli chodzi o Chicago, to nie znam go aż tak dobrze, więc na razie uczę się tego miasta. Zwiedzam wszystko, co mi przyjdzie do głowy. Wieczorem chodzę do klubu Mama Rosa, gdzie grają bluesa. Widziałem tak parę naprawdę fajnych kapel.
- Jakie przeboje będzie mogła usłyszeć Polonia podczas koncertów De Mono?
- Repertuar będzie mocno przemieszany. Zagramy kilka utworów z naszej ostatniej płyty "Spiekota" (wydana w ubiegłym roku z okazji jubileuszu 25-lecia - red.). Będzie można usłyszeć również kilka utworów ze złotej płyty "No stress" z piosenką "Póki na to czas" na czele oraz oczywiście nasze największe przeboje: "Statki na niebie", "Kochać inaczej", "Miasto nocą" czy "Znów jesteś ze mną". Myślę, że fani naszej muzyki powinni się pojawić obowiązkowo.
Koncerty
Piątek, 5 kwietnia - New York
Niedziela, 8 kwietnia - Chicago
Bilety
Music Planet Greenpoint - 718 383 2051
Music Planet Ridgewood - 718 673 4710
Polonia Bookstore - 718 389 1684
Ex Libris - 718 349 0468
New Jersey - 973 980 5515
Informacje www.GRAMX.com