Prace rozpoczęto i - jak twierdzi EPA - do tej pory odzyskano ponad 10 mln galonów produktów ropopochodnych. Jednak ciągle na dnie Newtown Creek znajduje się gruba na 15 stóp warstwa oleistego ścieku, który nazywany jest "czarnym majonezem".
- To wszystko widać na powierzchni wody. Jest gęsta jak smoła i śmierdzi. To naprawdę niebezpieczny, toksyczny ściek, który powinno się oczyszczać w nieco szybszym tempie. Przez lata zatruwaliśmy tę wodę czym się dało. Owszem podjęliśmy kroki, by oczyścić kanał, ale to za mało - mówi John Lipscomb, jeden z lokalnych aktywistów zaangażowanych w akcje oczyszczania kanału. - Nie zapominajmy, że zaledwie milę od Newtown Creek, m.in. na Greenpoincie, mieszka 300 tys. ludzi - dodaje.
Przez blisko 150 lat Greenpoint był terenem silnie uprzemysłowionym. Działały tu fabryki, rafinerie, stocznie, magazyny, które odprowadzały swoje nieczystości właśnie do Newtown Creek. To wszystko spowodowało, że nie tylko kanał, lecz także gleba oraz wody gruntowe zostały skażone na lata. Szacuje się, że w znajdujących się pod polską dzielnicą wodach gruntowych jest jeszcze przynajmniej 30 mln baryłek ropy. Fachowcy uważają, że prace te prowadzone przez najbliższe 25 lat mogą oczyścić jedynie 70 proc. śmiertelnie trujących osadów.
Badania wykazały, że mieszkańcy dzielnicy mogli być narażeni na choroby spowodowane toksycznym działaniem odpadów.
Jedną z firm odpowiedzialnych za skażenie jest gigant naftowy ExxonMobil. Kilka lat temu został on zmuszon do tego, by zapłacić za oczyszcznie gleby i wód gruntowych na Greenpoicie. Na ten cen przeznaczyła 25 mln dol. Pieniądze zostały rozdzielone do poszczególnych agencji i lokalnych organizacji.