Jak donosi Fox News, "Verax" - co po łacinie znaczy "mówiący prawdę" - skontaktował się z reporterem "Washington Post" Bartonem Gellmanem na początku maja. "Jestem świadom tego, że poniosę konsekwencje swojego czynu, i ceną ujawnienia tych informacji będzie mój koniec... - napisał do dziennikarza.
Korespondencja między nimi trwała jakiś czas. W końcu Snowden przesłał tajne informacje na temat programu PRISM, polegającego na podsłuchiwaniu rozmów Amerykanów i śledzeniu aktywności na takich portalach, jak m.in. Microsoft, Facebook, Google. Poprosił reportera, by "Washington Post" opublikował je w ciągu 72 godzin. Ostrzegł go również, że publikacja wiąże się także z ryzykiem dla niego.
W tym samym mniej więcej czasie, kiedy Snowden kontaktował się z dziennikarzem "Washington Post", nawiązał również kontakt z Glennem Greenwaldem z "The Guardian", któremu również przekazał tajne informacje.
Snowden obecnie ukrywa się w Hongkongu. Niedaleko ambasady USA i oddziału CIA... Nie wyklucza, że poprosi o azyl na Islandii, ponieważ rząd tego kraju znany jest z zaangażowania na rzecz obrony wolności w internecie.
Właśnie z Hongkongu kontaktował się w niedzielę z Gellmanem. - Nic w moim życiu nie zapowiadało, że wydarzy się coś takiego... jestem szpiegiem przez całe moje dorosłe życie. Nie lubię znajdować się w centrum zainteresowania - napisał do dziennikarza "Washington Post".
Snowden pochodzi z Karoliny Północnej, skąd jego rodzina przeniosła się do Maryland, w pobliżu Fort Mead, gdzie mieści się siedziba NSA. Studiował informatykę, ale nie ukończył studiów. W 2003 r., w czasie wojny irackiej, zgłosił się do wojska, sądząc, że wojna służy wyzwoleniu Irakijczyków spod tyranii. Z powodu złamania obu kończyn podczas jednego z treningów nie trafił jednak do czynnej służby.
W niedzielę Departament Sprawiedliwości potwierdził, że wszczęto już śledztwo ws. przecieku prasowego. Prokuratura odmówiła jednak dalszych informacji; komentarzy w niedzielę odmówił również Biały Dom.