W poniedziałek po południu policja i agenci federalni aresztowali Jamesa Matthewa Bradleya jr. (60 l.). Mężczyzna powiedział, że transportował ciężarówkę do kupca w Brownsville w Teksasie i twierdzi, że nie wiedział o tym, że wiezie 38 imigrantów. Zaczął coś podejrzewać, kiedy usłyszał walenie. Zeznał, że gdy się zatrzymał i otworzył drzwi przyczepy, zobaczył w środku latynoskich imigrantów. Jak donosi agencja AP, Bradley wystraszył się i uciekł, porzucając ciężarówkę na parkingu przed Walmartem. Zrobił to, choć wiedział, że w naczepie nie ma klimatyzacji i widział już kilka leżących na ziemi osób, które były zapewne martwe. Nie zawiadomił policji ani służb ratunkowych.
Obecnie śledczy i agenci federalni weryfikują zeznania kierowcy i sprawdzają, czy został wplątany w przemyt, czy może jest członkiem szajki szmuglerów przerzucających nielegalnych imigrantów, tzw. kojotów.
Z zeznań jednego z nielegalnych wynika, że imigranci zostali zapakowani do przyczepy ciężarówki na granicy amerykańsko-meksykańskiej, od samego początku mieli problemy z oddychaniem. Nie powiedział, gdzie mieli docelowo dojechać, ale twierdził, że zapłacił za transport.
Niestety, potwierdzono śmierć 10 pasażerów feralnej ciężarówki, liczba ofiar może jednak wzrosnąć - stan 17 hospitalizowanych imigrantów jest bardzo ciężki. Władze Meksyku i Gwatemali potwierdziły, że wśród osób znalezionych w pojeździe są ich obywatele.