Woleli zaryzykować i chwycić się odlatującego samolotu, niż zostać w zajętym przez Talibów Afganistanie! Odkąd fanatycy przejęli władzę w krau, na lotnisku w Kabulu panuje chaos. Ludzie za wszelką cenę próbują dostać się do jakichkolwiek odlatujących samolotów. Matki podają niemowlęta żołnierzom przez druty, gdy wiedzą już, że bez odpowiednich dokumentów nikt ich nie ewakuuje. Ludzie tratują się nawzajem w drodze do maszyn lecących do lepszego świata. Najbardziej wstrząsające były nagrania pokazujące, jak od samolotów wzbijających się w powietrze odpadają ludzkie sylwetki. Kilka osób postanowiło w desperacji uczepić się podwozi, ale wszyscy zginęli niemal od razu po starcie maszyn. Tak było w przypadku dwóch samolotów, w tym jednego wojskowego, który został dosłlownie oblężony przez cywilów. Pilot wystartował, dziś tłumacząc to względami bezpieczeństwa. Również tej maszyny ktoś chwycił się od zewnątrz.
NIE PRZEGAP: Talibowie polują na ludzi na lotnisku i strzelają w tłum. Protesty w Afganistanie
NIE PRZEGAP: Sekstaśma biskupa ujawniona! Jest reakcja papieża
Jak dziś ujawniają znajomi tej osoby na Twitterze, co cytuje m.in. "The New York Times", był to młody piłkarz Zaki Anwari (+17 l.), który grał w narodowej drużynie młodzieżowej. Potwierdzają to władze organizacji sportowych Afganistanu. "Anwari, tak jak tysiące młodych ludzi z Afganistanu, próbował opuścić kraj, ale spadł z amerykńskiego smaolotu i zginął" - głosi oświadczenie. Pojawiły się też inne informacje o tej osobie - według "Mirror" Anwari miał 19 lat, a jego zwłoki znaleziono w podwoziu. Wiadomo też, kim były dwie pierwsze osoby, które spadły z innego samolotu na dachy domów w Kabulu. To dwaj bracia, którzy sprzedawali arbuzy na targowisku, by utrzymać siebie i matkę. Mieli 16 i 17 lat. "New York Post" cytuje osobę, która znalazła ich zmasakrowane ciała, pozbawione rąk i nóg. Zwłoki przekazano zrozpaczonej matce, której także nie udało się uciec z Kabulu.