W sobotę, 24 czerwca, uwaga całego świata była skierowana na to, co działo się w Rosji. A zaczęło się dzień wcześniej. W piątek właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn nazywany też "kucharzem Putina" stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.
Gdy zaczął się bunt, Putin uciekł z Kremla
W czasie, gdy szef wagnerowców szedł na stolicę Rosji, Putin podobno wsiadł w samolot na podmoskiewskim lotnisku Wnukowo i odleciał, a maszyna niedługo później zniknęła z radarów. Niezależne media podawały na początku, że udał się do Petersburga, potem pojawiały się głosy, że w popłochu uciekł do swojej rezydencji we Wałdaju, gdzie ma opływający w luksusy bunkier. Teraz okazuje się, że rzeczywiście mógł polecieć do Petersburga, ale nie po to, by się ukrywać. Parę dni temu w "New York Times" ukazał się felieton dziennikarza Michaiła Zygara, który podał, że w czasie buntu Prigożyna, Putin... świetnie się bawił na jachcie swojego przyjaciela i współpracownika, Jurija Kowalczuka, który przy okazji jest jednym z najbardziej wpływowych oligarchów w Rosji. Co tam robił?
Putin pojechał na imprezę, gdy Prigożyn chciał go obalić?
"Święto Szkarłatnych Żagli to jedno z najpopularniejszych świąt w Rosji. Odbywa się w Petersburgu, a kończy spektakularnym pokazem świetlnym, podczas którego statki — w tym jeden ze szkarłatnymi żaglami — przepływają wzdłuż rzeki Newy, a nad nimi trzaskają fajerwerki" - czytamy. Podobno święto jest jednym z ulubionych Putina. A odbywało się właśnie 24 czerwca. Jak pisze Zygar, w czasie imprezy "członkowie rosyjskiej elity, zarówno urzędnicy, jak i oligarchowie, gromadzą się, by na swoich luksusowych jachtach popijać szampana". I to właśnie robił wtedy rosyjski prezydent.
Putin nie panuje nad sytuacją? Zamiast odpowiedzieć na bunt, popijał szampana?
Czy to możliwe, by był tak oderwany od rzeczywistości i informacji, by nie wiedzieć, co się dzieje w jego kraju? Czy zamiast zareagować na to, co robi Prigożyn, wolał po prostu wziąć udział w festiwalu? "W opinii moich źródeł bliskich najbliższemu otoczeniu Putina – urzędników, administratorów, dziennikarzy, biznesmenów i nie tylko – jest to jak dotąd najwyraźniejszy dowód na to, że prezydent jest oderwany od rzeczywistości. Nadal uważa, że ma wszystko pod kontrolą i że bunt pana Prigożyna w żaden sposób nie zmienił sytuacji politycznej" - komentuje dziennikarz i dodaje, że myśląc w ten sposób, Putin grubo się myli.