Firma Spotify po jednym sezonie zrezygnowała ze współpracy z księżną Meghan, żoną brytyjskiego księcia Harry'ego, na tworzenie przez nią podcastów. Kontrakt o szacunkowej wartości 25 mln dolarów był jednym z największych, jakie książęca para zawarła po opuszczeniu rodziny królewskiej. We wspólnym oświadczeniu przedstawiciele Spotify i Archewell Audio (firma produkująca treści dla Harry'ego i Meghan) stwierdzili, że obie strony wspólnie zgodziły się rozstać i są dumne z serii, którą razem stworzyły.
Harry i Meghan stracili fortunę. Co poszło nie tak?
To totalna klęska, ponieważ początkowo, w 2020 roku, zapowiadano, że współpraca między Spotify a księciem i Meghan będzie długofalowa i zaowocuje wieloma seriami podcastów. Ostatecznie powstała jedna, dwunastoodcinkowa seria rozmów m.in. z Sereną Williams, Mariah Carey i Paris Hilton. Podcast był chwalony i doceniany, co zatem się stało? Podobno Meghan nie wywiązywała się z zapisów w umowie i produkowała o wiele mniej treści, niż było to ustalone. Prawda jednak jest jeszcze bardziej okrutna, a wyjawił ją Bill Simmons, szef działu innowacji i monetyzacji podcastów w Spotify.
Harry i Meghan to naciągacze? Ostre słowa!
Jak donosi "Daily Mail", w piątkowym (16 czerwca) odcinku własnego programu nie gryzł się w język mówiąc o tym, co myśli o książęcej parze. "Pie***eni naciągacze. Tak powinien się nazywać podcast, jaki mogliby robić" - powiedział. Dodał, że ma wiele wstydliwych dla pary anegdot, którymi być może się podzieli. "Pewnej nocy muszę się upić i opowiedzieć historię o wideorozmowie, jaką miałem z Harrym, aby spróbować pomóc mu z pomysłem na podcast. To jedna z moich najlepszych historii". Dzień po tym, jak Spotify ogłosił, że z dalszej współpracy z Meghan i Harrym nici, 41-letnia była aktorka była widziana w pobliżu swojej posiadłości w kalifornijskim Montecito. Wyglądała na przygnębioną. Czy to koniec jej amerykańskiego snu?