Przerażającą historię opisał m.in. dziennik "Daily Mail". Pewna kobieta (zdradzono jedynie, że pochodząca z terenów wiejskich) od jakiegoś czasu czuła się nader nieswojo. Była niespokojna i pobudzona przez "dziwne uczucie", które odczuwała w miejscach intymnych. Z upływem czasu czuła się coraz gorzej, jednak wciąż nie potrafiła określić przyczyny bólu. Ostatecznie zaczęła mieć problemy ze snem, przez co trafiła do szpitala w mieście Tegucigalpa (stolica Hondurasu). Tam zgłosiła, że czuje, jakby coś dziwnego znajdowało się w jej pochwie.
Lekarze byli przekonani, że przyczyną dolegliwości może być prezerwatywa czy też inna zabawka erotyczna. Okazało się jednak, że byli w tym przypadku szalenie dalecy od prawdziwej przyczyny bólu. Okazało się, że w pochwie kobiety znaleziony został... martwy owad! - Kiedy wprowadziłem wziernik, zobaczyłem, że to owad. W rzeczywistości musiałem wyjąć coś w rodzaju karalucha – tłumaczył "Daily Mail" ginekolog dr Marco Calix. Zdradził przy tym, że jest też jasne, w jaki sposób karaluch dostał się do ciała kobiety ani jak długo tam przebywał.