Świadkowie, którzy znaleźli poturbowane i zakrwawione dzieci, leżące na ziemi pod jednym z bloków w Hässelby w Sztokholmie, mówią o przerażających scenach. Zadzwonili po służby tuż przed godz. 22 w minioną niedzielę (14 listopada). Jak podaje "Mirror", na miejscu miało się zjawić w sumie 13 radiowozów i dwa śmigłowce ratunkowe. Dwoje dzieci, każde poniżej 10. roku życia, zostały bardzo szybko przetransportowane do szpitala, jednak jedno z nich, młodsze, nie przeżyło nocy. Drugie jest w stanie krytycznym, ale wciąż walczy o życie. Lokalne media nieoficjalnie donoszą, że to ojciec dzieci miał je zaatakować: najpierw dźgać je nożem, gdy leżały w łóżkach, a potem wypchnąć je z balkonu. Na końcu miał dźgnąć także siebie.
Przeczytaj koniecznie: 155 zł za przyjęcie szczepionki przeciw koronawirusowi. Sprawdź, który kraj to zapowiedział!
Śledczy prowadzą w tej sprawie dochodzenie: pobrali próbki krwi, zabezpieczyli dowody, przesłuchali świadków. Ci ostatni twierdzą, że ojciec dzieci to raczej miły i uczynny człowiek. Policjanci zatrzymali do sprawy dwie osoby, każdej postawiono zarzut morderstwa i usiłowania zabójstwa.
Nie przegap! Gołymi rękami udusił 16-latkę. Zrozpaczeni rodzice: "Wciąż robimy jej śniadanie"