Do tragedii doszło w nocy z poniedziałku na wtorek (14/15 lutego). Miasteczkiem nagle wstrząsnęła wielka eksplozja, a po chwili jeden z budynków stanął w płomieniach. Błyskawicznie jednak ogniem zajęło się kilka sąsiednich, również po drugiej stronie ulicy. Jak podaje BBC, w wyniku wybuchu i pożaru zginęło siedem osób, w tym dwoje dzieci, a 20 osób zostało poważnie rannych. Wśród tych ostatnich jest między innymi 30-letni mężczyzna, który został przewieziony do szpitala w stanie krytycznym po tym, jak wyskoczył z okna na piętrze, aby uciec przed płomieniami. Jak niestety zaznaczają strażacy, bilans ofiar może się zwiększyć, bo poszkodowani wciąż są poszukiwani pod gruzami zawalonych domów. „Budynki zostały spustoszone przez płomienie. To była totalna panika” - mówi jedna z kobiet, która była świadkiem zdarzenia. Pożar podobno wybuchł na parterze jednego z budynków, który był zajmowany przez sklep.
CZYTAJ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. Amerykanie o rozpoczęciu inwazji: Putin zaatakuje dziś w nocy?!
Przyczyna wybuchu na razie nie jest jeszcze znana. Na miejscu tragedii pojawił się minister spraw wewnętrznych Francji, Gérald Darmanin. Przekazał mediom, że „prokuratorzy nie mają obecnie żadnych kluczowych informacji, aby ustalić, czy było to przypadkowe, czy kryminalne”.
CZYTAJ TAKŻE: Przyszła królowa zakażona koronawirusem! Kolejny przypadek w rodzinie królewskiej