Jak podaje ABC NEWS, do krwawej rzezi doszło późnym wieczorem we wtorek w Naperville, które znajduje się na południowo-zachodnich przedmieściach Chicago. Elżbieta Plackowska zarabiała na życie opiekując się 5- letnią Olivią Dworakowską, mieszkającą z rodzicami w domu znajdującym się przy 800 Quinn Court. Polka do pracy przychodziła ze swoim 7-letnim synkiem.
Tego koszmarnego dnia kobieta pokłóciła się przez telefon ze swoim mężem. Ona chciała wracać do Polski, na co nie wyraził zgody jej mąż. Po rozmowie z mężczyzną Plackowska była bardzo zdenerwowana, a oprócz tego - jak sama zeznała - słyszała w głowie głosy demonów, które nakłaniały ją do popełnienia tej okrutnej zbrodni. Kobieta wtargnęła do sypialni, w której spokojnie spały dzieci i zaczęła bezlitośnie zadawać im ciosy ostrym narzędziem. W ten bestialski i nie mieszczący się w głowie sposób pozbawiła życia swojego syna i dziewczynki, którą się opiekowała. Morderczyni nie poprzestała na ludzkich ofiarach. W euforii zadźgała również dwa psy należące do państwa Dworakowskich. Po dokonaniu krwawego morderstwa kobieta zostawiła swoje ofiary i udała się ponownie do kościoła, w którym kilka godzin wcześniej była z dziećmi. Jednak w świątyni nikogo nie było - zaczęła więc dzwonić do parafii, czego dowodem są pozostawione na sekretarce wiadomości. W drodze powrotnej do domu wyrzuciła telefon komórkowy przez szybę samochodu. Następnie morderczyni udała się do domu krewnego, który powiadomił policję o rzezi, do jakiej doszło z udziałem Polki. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce tragicznej zbrodni, znaleźli ciało chłopczyka, które całe we krwi leżało na materacu, a zwłoki malutkiej dziewczynki w kałuży krwi leżały na podłodze. Każdemu z dzieci zadanych zostało po kilkadziesiąt ran kłutych. Policja prowadząca śledztwo poinformowała, że podejrzana była od kilku dni załamana po informacji z Polski o śmierci jej ojca. W czasie policyjnego przesłuchania kobieta przyznała się do zamordowania swego syna oraz 5-latki, którą się opiekowała. Polka powiedziała śledczym, że do dokonania zbrodni popchnęły ją “demoniczne głosy”. Z informacji jakie donoszą agencje prasowe wiadomo, że kobieta jest również matką dorosłego, 20-letniego syna.
Lokalna społeczność jest wstrząśnięta śmiercią dzieci, nikt nie może uwierzyć w to co się stało w ich okolicy. - Jeszcze we wtorek widziałam, jak Polka opiekowała się dziewczynką i swoim synkiem. Spokojnie wychodziła z domu i szła z nimi na spacer – mówi Robbie Johnson sąsiadka. - Widziałem ją we wrotek i nic nie wskazywało na to, że kilka godzin później dojdzie do takiej tragedii. Co prawda nie rozmawiałem z nią, ale ona nigdy nie była wylewna i rozmowna – mówi Michelle Jones.
Brutalnie zamordowana dziewczynka uczęszczała do przedszkola przy Brookdale Elementary School; chłopiec był uczniem Naperville Community Unit School District 203. - To jest niezwykle trudny czas dla nas pedagogów i dla rodzin, które znały ofiary. Teraz musimy się trzymać razem i wspierać, aby przeżyć ten dramat – powiedział Dan Bridges nadinspektor School District 203. - To co wydarzyło się w naszej okolicy to jest po prostu straszne. Nie możemy z tą sytuacją się pogodzić. Boimy się o bezpieczeństwo naszych dzieci – powiedział Thomas Brinson, którego syn uczęszcza do tej samej szkoły co 7 letnia ofiara morderstwa.