Rejs promu "Sewol" odbywał się dwa razy w tygodniu z miasta Incheon do miejscowości wypoczynkowej Jeju. W środę o godzinie 8.58 czasu lokalnego, załoga wysłała sygnał zawiadamiający o niebezpieczeństwie. Tego dnia na pokładzie było między innymi 340 nastolatków i nauczycieli z pobliskiego liceum w stolicy Korei - Seulu, którzy wybrali się na 4-dniową wycieczkę.
- Słyszelismy przeraźliwe krzyki zanim statek zaczął sie przechylać - kilkoro ocalałych wyznało w rozmowie z dziennikarzami lokalnych mediów. Jak podaje "Time", załoga wydała komunikat o przybraniu pozycji leżącej. Jednak niektórym pasażerom sytuacja nie pozostawiła wyboru - musieli wskoczyć do zimnej wody.
Czytaj też: Tragedia w Korei: Rozpacz rodzin ofiar zatopionego promu. SZOKUJĄCE ZDJĘCIA!
Zatonięcie promu jest uważane za największą tragedię w Korei Południowej w okresie pokoju., być może największą od 1923 roku, kiedy to podczas stanu wojennego zginęły 292 osoby. Nadal nieznana jest przyczyna tragedii. Według początkowych spekulacji, statek miał uderzyć w skałę. Jak podaje agencja Reuters, jeden z ratowników-ochotników twierdzi, że przestrzeń wodna w miejscu katastrofy była wolna od tego typu przeszkód.