Maleńki Jack Culverhouse uczęszczał do jednego ze żłobków w miejscowości Skipton. Któregoś dnia pod koniec września jego mama Aimee odebrała telefon, że jej syn został pilnie przewieziony do szpitala z urazem oka. "Usłyszałam, że do oka syna dostał się klej do przyklejania paznokci. Byłam przerażona, Jack wciąż płakał i krzyczał z bólu, jego oko było zaklejone, a policzek i powieka czerwone od oparzeń. Miał poparzenia chemiczne" - relacjonuje dla "Telegraph & Argus" jego 18-letnia mama. Początkowo lekarze myśleli, że będzie potrzebna operacja, ostatecznie jednak udało się oczyścić oko i maluch trafił do domu. Na tym się jednak nie skończyło.
Dziecko okaleczone w żłobku. "Nie mógł otworzyć oka"
"Jego powieka zakleiła się na kilka dni i minęły ponad dwa tygodnie, zanim resztki kleju ostatecznie spłynęły z jego rzęs. Nadal nie wiem dokładnie, w jaki sposób zdobył klej do paznokci, ani nawet dlaczego w ogóle klej do paznokci był w pokoju" - mówi Aimee. Brytyjskie media sugerują, że jedna z opiekunek w czasie pracy zamiast zajmować się dziećmi, robiła sobie przy nich manicure i przez przypadek strzeliła klejem do tipsów w oko malucha. Władze żłobka zapewniają, że już tam nie pracuje.
Tragedia w żłobku. Opiekunka natychmiast zwolniona
"Zareagowaliśmy natychmiast, gdy doszło do incydentu, zadzwoniliśmy po karetkę, a dziecko trafiło do szpitala. Bardzo poważnie traktujemy opiekę i bezpieczeństwo wszystkich dzieci, w związku z czym wdrożyliśmy protokoły ochronne, informując władze lokalne o tym incydencie. Zaangażowany w wydarzenie członek personelu został natychmiast zawieszony w pracy, a po naszym dochodzeniu został ostatecznie zwolniony" - komentował rzecznik żłobka. Rodzina chłopca zapowiada podjęcie kroków prawnych.