Jak podała waszyngtońska policja metropolitalna (MPD), jeden z tragicznie zmarłych funkcjonariuszy, to członek zespołu operacji specjalnych Gunther Hashida, który został znaleziony martwy w swoim domu 29 lipca. Drugi z policjantów, to Kyle DeFreytag, którego zgon stwierdzono 10 lipca. Hashida służył w waszyngtońskiej policji od 18 lat, zaś DeFreytag - od pięciu.
"Oficer Hashida był bohaterem, który ryzykował życiem, by uratować nasz Kapitol, społeczność Kongresu i naszą demokrację" - powiedziała przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. "Wszyscy Amerykanie mają wobec niego dług wdzięczności za jego odwagę i patriotyzm" - dodała. Rzecznicy MPD nie przekazali więcej szczegółów na temat śmierci mężczyzn ani ich przyczyn.
ZOBACZ: Wielka impreza u Baracka Obamy! Nie boi się koronawirusa
Wcześniej, w styczniu, samóbójstwa popełniło dwóch innych policjantów zaangażowanych w obronę amerykańskiego parlamentu - Jeffrey Smith z waszyngtońskiej policji i Howard Liebengood z policji Kapitolu (USCP). Rodziny obu policjantów mówiły wówczas prasie, że wydarzenia z 6 stycznia zmieniły ich i wskazywały na objawy zespołu stresu pourazowego (PTSD).
O problemach wśród policjantów biorących udział w wydarzeniach ze stycznia mówili w lipcu w Kongresie funkcjonariusze zeznający przed specjalną komisją śledczą. Funkcjonariusz policji Kapitolu Harry Dunn apelował wówczas do parlamentarzystów o więcej środków na pomoc psychologiczną. Wzywał też kolegów, by skorzystali z pomocy, która jest dla nich dostępna.
Inny, Michael Fanone, przyznał że sam zmaga się z PTSD i dodał, że wielu z jego kolegów miało problem z powrotem do pracy.