Katastrofa lotnicza w USA! Samolot runął obok autostrady i spłonął. Zginęło pięć osób, w tym troje dzieci
Cała rodzina zginęła w tajemniczej katastrofie lotniczej! Dramat rozegrał się kilka dni temu w rejonie Nashville w USA. Małym samolotem leciało pięcioro Kanadyjczyków: pilot Victor Dotsenko (43 l.), jego żona Rimma (39 l.) i trójka ich dzieci David (12 l.), Adam (10 l.) i Emma (7 l.). W pewnym momencie pilot połączył się z obsługa pobliskiego lotniska i nadał dramatyczny komunikat. "Silnik wyłączył się. Zamierzamy wylądować… nie wiem, gdzie. Jestem za daleko, nie dam rady" - mówił pilot, pytany o to, czy widzi lotnisko im. Johna C. Thune’a. Chwilę wcześniej minął je, choć tam mógłby bezpiecznie lądować.
Maszyna runęła na ziemię tuż przy ruchliwej autostradzie międzystanowej nr 40, zamieniając się w kulę ognia
Obsługa naziemna zapewniła Victora Dotsenkę, że wszystko jest przygotowane i pas do lądowania awaryjnego specjalnie zwolniono, a on chciał zawracać i lecieć na lotnisko. Niestety, nie zdołał tego zrobić. Maszyna runęła na ziemię tuż przy ruchliwej autostradzie międzystanowej nr 40, zamieniając się w kulę ognia. Rodzina znajdująca się w samolocie nie miała żadnych szans na przeżycie tej katastrofy, wszyscy zginęli na miejscu. Cała sytuacja rodzi wiele pytań. Na razie śledczy nie wiedzą, co dokładnie się stało.