Palestyńczycy mieszkający w USA oburzeni słowami Trumpa o wysiedlaniu Strefy Gazy. Relacja korespondenta Sergiusza Zgrzebskiego spod Chicago
Słowa Donalda Trumpa o Strefie Gazy oburzyły dużą część świata. Prezydent USA po spotkaniu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu niespodziewanie wyjawił, jaki ma pomysł na ten punkt zapalny na świecie. Przypomnijmy, że 19 stycznia weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hamasem. Strefa Gazy od ponad roku była systematycznie równana z ziemią w izraelskich atakach. Mimo to nadal mieszkają tam ludzie, niektórzy w kompletnych ruinach. Ale według Trumpa zamiast odbudowywać domy Palestyńczyków, powinno się zrównać pozostałości Gazy z ziemią i zrobić tam kurort, a ludzi wysiedlić do krajów arabskich. Państwa te, w tym Egipt, Arabia Saudyjska czy Jordan, od razu ogłosiły, że nie mają zamiaru brać w czymś takim udziału, także Francja, Niemcy czy Chiny nie poparły planu Trumpa. Potem Biały Dom nieco złagodził stanowisko. Wbrew początkowym deklaracjom prezydenta rzeczczniczka Białego Domu Karoline Leavitt tłumaczyła, że Trump wcale "nie zobowiązywał się" do wysłania wojsk amerykańskich do Strefy Gazy, a przy jej odbudowie będzie tylko "współpracować z partnerami w regionie", zaś wysiedlenia mają być tymczasowe, na czas odbudowy. Ale niesmak i niepewność pozostały. Zwłaszcza wśród społeczności palestyńskiej pod Chicago, o czym informuje korespondent radia Eska i "Super Expressu" Sergiusz Zgrzebski.
"Jako Palestynka nie zagłosowałam na Trumpa, bo obawiałam się takiego scenariusza"
"Czemu ktoś chciałby usunąć całą społeczność z miejsca, które jest ich domem, by wybudować kurorty czy cokolwiek innego? Sam pomysł nakazania ludziom opuszczenia ich domów i udania się do innego kraju jest niedorzeczny, a to, czego władze nie rozumieją, to to, że ludzie nie zrobią tego dobrowolnie. Jako Palestynka nie zagłosowałam na Trumpa, bo obawiałam się takiego scenariusza. To mój dom i nie powinniśmy go opuszczać" - powiedziała jedna z kobiet mieszkających pod Chicago. Inni także są oburzeni. Jak podkreśla Sergiusz Zgrzebski, ludzie nie głosowali na Trumpa, by prowadził tak nieprzewidywalną politykę zagraniczną, która może być niebezpieczna, skusiły ich raczej jego pomysły na rozwiązanie problemów wewnętrznych USA. Tonowanie nastrojów ze strony Białego Domu już widać. Być może reakcje ze świata otrzeźwią Trumpa, chyba, że dziwne wypowiedzi o "riwierze Bliskiego Wschodu" i wysiedlaniu ludzi były jakąś jego kolejną grą.
![Super Express Google News](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-AdoB-4fwi-WKnx_super-express-google-news-664x442-nocrop.jpg)