20 stycznia czeka nas zaprzysiężenie Donalda Trumpa. I ma być zupełnie inne, niż wszystkie tego typu wydarzenia w historii. Dotąd zazwyczaj było tak, że na inaugurację kadencji prezydenta USA przybywali dygnitarze waszyngtońskiego korpusu dyplomatycznego. Tym razem - jak podaje PAP - obecna może być cała plejada zagranicznych przywódców - od szefów państw i rządów, przez przewodniczących partii po ministrów spraw zagranicznych.
Trump ogłasza nowych "ambasadorów". Oto trzy nazwiska
Zaledwie na kilka dni przed uroczystością, Donald Trump ogłosił ważną informację. W czwartek, 16 stycznia, przekazał, że powoła swoich specjalnych "ambadsadorów" przy Hollywood. Mają być jego uszami i oczami. A chodzi o wielkie gwiazdy kina: Sylvestra Stallone'a, Mela Gibsona i Jona Voighta. Wszystko po to, by "przywrócić świetność amerykańskiej kinematografii". We wpisie na swoim portalu społecznościowym Truth Social Trump stwierdził, że stolica amerykańskiego przemysłu rozrywkowego podupadła w ostatnich latach kosztem obcych państw. Wybrani przez niego weterani amerykańskiego filmu mają pełnić funkcję specjalnych wysłanników w Hollywood, by uczynić stolicę amerykańskiego przemysłu rozrywkowego "większą, lepszą i silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej".
Plan Trumpa: "Złoty Wiek Hollywood"
"Te trzy bardzo utalentowane osoby będą moimi oczami i uszami, a ja zrobię to, co mi zasugerują. To znów będzie tak, jak w przypadku samych Stanów Zjednoczonych Ameryki, Złoty Wiek Hollywood!" - napisał. Magazyn "Variety" przypomina, że cała trójka znana jest z poparcia dla Trumpa. 78-letni Stallone nazywał go "drugim Georgem Washingtonem", a 85-letni Voight "największym prezydentem od czasu Abrahama Lincolna". Magazyn zwraca uwagę, że wiadomość od Trumpa pojawia się na tle niszczycielskich pożarów w Los Angeles, a także postępujących problemów biznesowych branży filmowej w tym mieście. Dochody kinowe wyniosły w ubiegłym roku 8,7 mld dolarów i były o 3,3 proc. niższe niż w 2023 r. oraz było to o 23,5 proc. mniej, niż przed wybuchem pandemii Covid-19.