Donald Trump mocno atakuje dyrektora FBI, który podał w wątpliwość to, czy polityk został trafiony kulą, czy odłamkiem. Cytuje lekarzy ze szpitala
Co tam się dzieje?! W USA dyrektor FBI Christopher Wray zaczął podawać w wątpliwość to, czy Donald Trump w ogóle został postrzelony w dniu zamachu na swoje życie. Co prawda nie chodziło mu o to, czy atak na Trumpa miał miejsce, tylko o to, czy polityk na pewno został trafiony właśnie kulą. Dyrektor FBI Christopher Wray stwierdził podczas zeznawania przed Komisją Sądownictwa Izby Reprezentantów, że istnieją „pewne wątpliwości” co do tego, czy były prezydent został trafiony kulą czy odłamkiem podczas zamachu na swoje życie. „Istnieją pewne wątpliwości, czy to kula, czy odłamek trafił go w ucho” - powiedział Wray. „Nie wiem, czy ta kula mogła wylądować gdzie indziej” – dodał, najwyraźniej sugerując, że w grę mógł wchodzić odłamek pocisku albo jakiegoś przedmiotu, ale kula bezpośrednio trafiła być może gdzie indziej, a nie w ucho Trumpa. Wcześniej spekulowano, że mógł to być odłamek telepromptera, ale potem lokalne media pokazały zdjęcia nieuszkodzonych teleprompterów wykonane tuż po oddaniu strzałów przez zamachowca.
Trump: "Nie, to była, niestety, kula, która trafiła mnie w ucho, i to mocno. Nie było szkła, nie było odłamków. Szpital nazwał to „raną postrzałową ucha” i tak właśnie było"
Wściekły Trump skomentował te wypowiedzi w mediach społecznościowych. Powołuje się na lekarzy ze szpitala. „Dyrektor FBI Christopher Wray powiedział wczoraj Kongresowi, że nie jest pewien, czy zostałem trafiony odłamkami, szkłem czy kulą (FBI nawet tego nie sprawdziło!)” — pisze Trump. „Ale był pewien, że Kanciarz Joe Biden był fizycznie i poznawczo „bezproblemowy” — nieprawda! Dlatego nic nie wie o terrorystach i innych przestępcach napływających do naszego kraju w rekordowym tempie. Jego jedynym celem jest niszczenie J6 Patriots [osoby demonstrujące w obronie aresztowanych po ataku na Kapitol w 2021 roku], najeżdżanie Mar-a-Lago i ratowanie radykalnych lewicowych szaleńców, takich jak ci, którzy teraz w D.C. palą amerykańskie flagi i malują sprayem nasze wspaniałe pomniki narodowe — bez żadnej kary. Nie, to była, niestety, kula, która trafiła mnie w ucho, i to mocno. Nie było szkła, nie było odłamków. Szpital nazwał to „raną postrzałową ucha” i tak właśnie było. Nic dziwnego, że niegdyś legendarne FBI straciło zaufanie Ameryki!” - pisał Donald Trump.
Zamach na Donalda Trumpa. Jak wyglądały wydarzenia podczas wiecu w Pensylwanii?
Zamach na Donalda Trumpa miał miejsce 13 lipca po południu czasu lokalnego w Butler w Pensylwanii. Na wiecu wyborczym Donalda Trumpa niejaki Thomas Matthew Crooks (+20 l.) przez nikogo nie niepokojony zdołał wejść na dach jedynego budynku w bliskim sąsiedztwie sceny z karabinem i strzelić do byłego prezydenta. Kula musnęła mu ucho, Trump był o milimetry od śmierci, ale nic poważnego mu się nie stało. Jak sam stwierdził, przeżył tylko dlatego, że akurat odwrócił się w stronę ekranu z tabelką, choć rzadko to robi. Sprawca został zastrzelony na miejscu przez Secret Service, obecnie oskarżanego przez wiele osób o zaniedbania. Triumfujący Trump już następnego dnia pojawił się na spotkaniu z wyborcami z zabandażowanym uchem.