W pewnym momencie miliarder Donald Trump wypomniał senatorowi Marco Rubio, że kilka dni temu krytykował rozmiar jego dłoni. – Zaatakował moje dłonie; nikt tego wcześniej nie robił… Popatrzcie na nie, czy one są małe – zwrócił się Trump do widowni, podnosząc ręce do góry tak, by wszyscy mogli je zobaczyć. Po chwili dodał, że była to aluzja do tego, że „coś innego też musi być małe”. – Zapewniam was, że nie jest – powiedział Trump. Rubiobronił się, że najzwyczajniej posunął się do takich samych chwytów jak Trump, który uwielbia naśmiewać się z innych. Podczas ostatniej debaty, przy jednym z pytań dziennikarzy Trump zmienił nagle zdanie na temat nielegalnych oraz imigrantów w ogóle. – Potrzebujemy ich, zwłaszcza tych, którzy skończą jedną z naszych najlepszych uczelni. Ameryka potrzebuje wykształconych ludzi. Oni chcą tu zostać. Niech zostaną – odpowiedział Trump zapytany o politykę imigracyjną. To wielka zmiana w stosunku do tego co głosił do niedawna wzywając do deportowania wszystkich nieudokumentowanych, nawet tych żyjących tu od dziecka, którzy pokończyli szkoły.
Trump zmienia imigracyjną śpiewkę i… chwali rozmiarem tego, co ma w rozporku
Czegoś takiego Amerykanie jeszcze nie słyszeli podczas debaty kandydatów na prezydenta USA. Nie tylko teraz, ale w ogóle. Czwartkowe spotkanie republikanów walczących o nominacje przypominało targowisko: były wyzwiska, przekrzykiwania się i pyskówka. Nie zabrakło wypominania Donaldowi Trumpowi, który zmienił nieco śpiewkę imigracyjną. Jednak gwoździem programu były aluzje na temat rozmiaru… penisa.