- W trakcie wstrząsów byliśmy na 27. piętrze biurowca. Nie wiedzieliśmy, jak się zachować. W popłochu zbiegaliśmy na dół schodami - relacjonuje Joanna Maj z nowojorskiej redakcji "SE".
Ziemia zatrzęsła się około 150 km na południowy zachód od stolicy USA, ale skutki trzęsienia odczuwalne były nawet kilka tysięcy kilometrów dalej - od Wirginii po Boston. Setki spanikowanych ludzi tłoczyło się na ulicach. - Podobnie jak my nie wiedzieli, co mają robić. Dzwonili do bliskich, by powiedzieć im, że żyją i są bezpieczni - mówi Joanna Maj.
Ze względów bezpieczeństwa w Waszyngtonie trzeba było ewakuować Kapitol i Pentagon, w którym popękały ściany.
W Nowym Jorku na kilka godzin zamknięte zostały lotniska JFK oraz Newark. W elektrowni North Anna położonej w Charlottesville w stanie Wirginia awaryjnie wyłączono reaktory atomowe. Pojawiły się także problemy z siecią komórkową. Choć wszystko wyglądało naprawdę groźnie, na szczęście obyło się bez większych strat.
Sejsmolodzy ostrzegają przed możliwością pojawienia się wstrząsów wtórnych, ale zapewniają, że będą one dużo lżejsze niż pierwsze.