Morderca z Tuluzy nie żyje. Od ponad doby ukrywał się w swoim domu otoczonym ze wszystkich stron przez antyterrorystów. Choć na początku obiecywał, że odda broń i podda się, najwyraźniej w nocy ze środy na czwartek nagle zmienił zdanie. Wtedy odcięto dostawy prądu i gazu do budynku, zbito też szyby, by zabarykadowanemu zabójcy zaczął dokuczać chłód.
Te zabiegi na nic się zdały, bo Mohammed Merah (†23 l.) był przygotowany na walkę do końca. I śmierć. Ukrył się w łazience i gdy policjanci wkroczyli do domu, uzbrojony fanatyk zaczął strzelaninę. Ranił trzech funkcjonariuszy, w tym jednego ciężko i wyskoczył przez okno.
Antyterroryści odpowiedzieli ogniem, zabijając wyskakującego przez okno zamachowca. Merah był członkiem Al-Kaidy. Podczas oblężenia powiedział policjantom, że chciał "rzucić Francję na kolana". W marcu zabił najpierw trzech żołnierzy, a potem przed żydowską szkołą 30-letniego nauczyciela i troje uczniów.