„Cios w plecy” - tak Kurdowie określili decyzję prezydenta USA, który kilka dni temu niespodziewanie ogłosił wycofanie wojsk z północnych terenów Syrii. Stany Zjednoczone nie ukrywały, że zostały poinformowane o planowanej przez Turcję operacji. A przecież Kurdowie byli sojusznikami USAw walce z terrorystami. „Daliśmy im już dość pieniędzy” - odpowiada Trump na zarzuty o zdradę, poprzestając na oświadczeniu, że „zniszczy turecką gospodarkę, jeśli Turcja posunie się w Syrii za daleko”.
Gdy tylko wojska USA wyjechały, zaczęła się ofensywa. Jak tłumaczy Erdogan, chce wzdłuż południowych granic Turcji „strefy bezpieczeństwa”, a w zaatakowanych obszarach osiedli syryjskich uchodźców. Ostrzelano blisko 200 celów, potwierdzono śmierć kilkunastu osób, w tym cywilów. Kurdowie to lud zamieszkały na terenach Turcji, Iranu, Iraku i Syrii, wspomagający wojnę z ISIS i walczący o utworzenie niepodległego Kurdystanu. Po rozpoczęciu tureckiej inwazji ogłosili, że przyczyni się ona do odrodzenia Państwa Islamskiego na terenie Syrii. Według Białego Domu takiego zagrożenia nie ma.