A liderzy innych krajów wspólnoty deklarowali, że nie powstanie "Europa dwóch prędkości", czyli że Unia ma się rozwijać równomiernie.
Tusk był najważniejszym przedstawicielem Polski na szczycie. Przed rozmowami liderów 27 państw UE szef naszego rządu wziął udział w miniszczycie przedstawicieli państw Europy Środkowej i Wschodniej (Polski, Słowacji, Czech, Węgier, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii i Bułgarii). - Wszyscy zgodziliśmy się, że w czasach kryzysu pierwszorzędną rzeczą jest utrzymanie ogólnoeuropejskiej solidarności - mówił polski premier. Rozmawiał m.in. o uproszczeniu procedury przystąpienia nowych państw UE do strefy euro. Choć jak zapewniał obecny w Brukseli minister finansów Jan Rostowski (58 l.), nasz kraj jest wystarczająco stabilny, by sprostać stawianym wymaganiom i bez tego. - Uważamy, że Polska gospodarka jest na tyle silna, że może wstąpić do strefy euro bez żadnego złagodzenia kryteriów. Oczywiście gdyby takie złagodzenie miało miejsce, będziemy się z tego cieszyć - tłumaczył.
Wcześniej w Hamburgu Tusk rozmawiał z kanclerz Niemiec Angelą Merkel (55 l.). Także podczas wystąpienia w trakcie eleganckiej kolacji Tusk mówił, że receptą na kryzys gospodarczy jest solidarność. A Merkel skrytykowała protekcjonizm gospodarczy i "wyścig po subwencje narodowe". Prezydent Lech Kaczyński (60 l.) nie brał udziału w brukselskim szczycie ponieważ Czesi, którzy przewodzą obecnie UE zdecydowali, że przy stole obrad będzie tylko jedno miejsce dla każdego kraju członkowskiego. Tusk i Kaczyński porozumieli się więc, że na szczyt pojedzie tylko szef polskiego rządu